Piotr Kaczorek, Interia: Przenosisz się do Gniezna. Dlaczego wybrałeś Start? Michael Jepsen Jensen, Aforti Start Gniezno: Działacze byli mną bardzo zainteresowani od początku negocjacji. Byli też bardzo profesjonalni i uznałem, że rzeczy, które robią, są bardzo interesujące. Słyszałem, że w zasadzie od początku rozmów w Gnieźnie byłeś zdecydowany na Start. To prawda? - Tak. Wiele czynników o tym zadecydowało, ale podoba mi się, jak działają i oczywiście rozmawiałem też z Frederikiem (Jakobsenem - dop. red.) i Peterem (Kildemandem - dop. red.), jak się tutaj sprawy mają. Obaj byli bardzo zadowoleni, więc zdecydowałem się dołączyć do drużyny. Przenosisz się z Rybnika. Była w ogóle opcja, żeby tam zostać? - Była taka opcja. Przeprowadziłem rozmowę z prezesem Mrozkiem, jednak zdecydowałem się na zmianę otoczenia. Jakiś czas temu prezes klubu, Krzysztof Mrozek, często się na Twój temat wypowiadał. Widzę, że się uśmiechasz, więc zakładam, że słyszałeś, co mówił. - Nie, nie słyszałem. Więc powiedział w sumie trzy rzeczy. Pierwsza z nich to, że nie potrafisz współpracować na torze, że ROW Rybnik przez ciebie... - (śmiech) Wiem, że prezes Mrozek powiedział to już wcześniej. ...stracił 54 punkty, a przynajmniej tak to wyliczyli w Rybniku. Prezes Mrozek mówił, że przez błędy na dystansie zdarzało się nawet, że z 5:1 robiło się 1:5. Możesz się odnieść do tych słów? Zgadzasz się z tym? - Nie, uważam, że powinien otworzyć oczy. Druga kwestia dotyczyła treningów. Mrozek twierdzi, że przed meczem półfinałowym w Ostrowie miałeś trenować trzy dni, ale razem z Pontusem Apsgrenem trenowaliście tylko jednego dnia. Dodatkowo, miałeś nie chcieć rywalizować z Siergiejem Łogaczowem spod taśmy. To prawda? - Byłem jedynym zawodnikiem, który stawiał się na każdym treningu, na który był wezwany, więc to bzdura. Jestem też jedynym, który mówił, że to nie ma znaczenia. Jeśli jednak mamy się ścigać o miejsce w składzie, w porządku, ścigajmy się, ale chcę o tym wiedzieć zanim wyjadę z Danii. Gdy wypadłem ze składu wiedziałem, że jest w drużynie nowy zawodnik, jeździłem z Pontusem w Szwecji. Klub i tak chciał, żebym przyjechał na trening. Oczywiście, jeśli jest możliwość abym pojechał w meczu, przyjeżdżam na trening, ale jeśli nie ma na to szans, to dlaczego miałbym w nim brać udział? Więc nie, uważam, że to bzdura. Ostatnie stwierdzenie dotyczyło toru w Gnieźnie, że nie jest on dobry dla ciebie, ponieważ lubisz jeździć na osłabionych motocyklach. Dodatkowo, w meczu w Gnieźnie zdobyłeś cztery punkty. Jak ty się czujesz na tym owalu? Co sądzisz o zmianach, które zajdą na tym torze? - Dla mnie to nie ma znaczenia. Jestem profesjonalistą - przyjadę i sobie poradzę. Mecz w tym sezonie nie był najlepszy w moim wykonaniu, ale stały za tym też inne problemy, więc zostawiam przeszłość za sobą. Uważam, że geometria tego toru jest dla mnie prawdopodobnie lepsza, niż ta w Rybniku, choć uważam, że podczas meczów domowych radziłem sobie całkiem dobrze. U mnie jest kwestia tego, że na wielu spośród torów pierwszoligowych nigdy tak naprawdę się nie ścigałem. W Gnieźnie pojechałem raz w SEC w 2020 roku, pojechałem w meczu ligowym w 2021 roku i byłem chyba w 2011 roku na finale IMŚJ. Może byłem też na jednym spotkaniu ekstraligowym. Pewnie w 2013 roku. - Tak mi się wydaje, więc to wszystkie moje występy w Gnieźnie. Kiedy pojechaliśmy do Ostrowa na mecz półfinałowy, zapytałem, czy mógłbym wziąć udział w próbie toru, ponieważ nigdy nie ścigałem się na tym torze. Wszyscy byli zaskoczeni, dlatego powiedziałem "no tak, nie wzięliście mnie do składu na mecz w rundzie zasadniczej, więc nigdy się tu nie ścigałem". Odjechałem może kiedyś jakiś sparing i to tyle, ale do bez przesady. Zacząłem ścigać się w Polsce w 2010 roku. Ostatni sezon był moim pierwszym sezonem na drugim poziomie rozgrywkowym. Cały ten czas ścigałem się w Ekstralidze, więc części torów oczywiście nie znam, nigdy na nich nie byłem. Być może potrzebowałbym kółka albo dwóch, żeby złapać kąty. Też gdy byłem w zeszłym roku w Gnieźnie miałem problemy z silnikami, co spowodowało, że zmieniałem tunerów i kilka innych rzeczy, co z kolei pozwala mi wierzyć, że niektóre rzeczy się zmienią na lepsze w przyszłym sezonie. Miałem pewne problemy, zająłem się nimi i będą one rozwiązane przed przyszłym rokiem. Wiele rzeczy dzieje się w tle. Mieliśmy kilka innych biznesów związanych z naszą działalnością i przez pandemię oberwaliśmy bardzo mocno, co też jest trudne, ale takie jest życie. Teraz będziesz zdobywał punkty dla Startu Gniezno. Co sądzisz o tej drużynie? Sporo mówi się o tym, że to nie jest zbyt mocny skład i Start będzie walczył w dolnej części tabeli. - Nie ma dla mnie znaczenia to, co na papierze. Patrząc na ten skład myślę, że będziemy mieli sporo radości i uważam, że zaskoczymy. Gdyby nie przepis o zawodniku do lat 24 dalej jeździłbyś w PGE Ekstralidze? - Miałem nawet oferty z PGE Ekstraligi na ten sezon. 2020 rok był dla mnie trudny i nie czerpałem z tego radości. Jestem zawodnikiem, który potrzebuje trochę czasu na motocyklu. Jazda w Szwecji, Danii i w Polsce to coś, czego teraz potrzebuję, ponieważ muszę kręcić więcej kółek, nie tylko na treningach. Więc tak, oczywiście sprawy miałyby się inaczej, gdyby nie ten przepis, ale akceptuję wyzwanie w niższej lidze. Mam nadzieję, że stać nas na coś pozytywnego i nie wypełniam tu tylko kontraktu, powiedzmy, rocznego. Nigdy nie wiemy, co przyniesie przyszłość. Chcę być lepszy i wiem, że mnie na to stać, więc staram się wszystko poskładać do kupy, żeby tak się stało. Rozmawiał Piotr Kaczorek