Miasto ścięło 200 milionów, złość narasta. Na szali licencja Motoru Lublin
Prezydent Lublina Krzysztof Żuk już 6 lat temu obiecał Ekstralidze, że wybuduje nowy stadion dla Motoru. Dlatego ostatnie doniesienia o zawieszeniu inwestycji będącej w fazie projektu na czas nieokreślony wywołały wściekłość w spółce zarządzającej rozgrywkami. Cierpliwość żużlowych władz się kończy. Na szali jest licencja dla Motoru, który może ją stracić jeśli prezydent nie dotrzyma obietnicy.

Orlen Oil Motor Lublin w 2018 wywalczył awans do PGE Ekstraligi ze stadionem, który przypomina skansen. Krzysztof Cugowski, wokalista rockowy i fan Motoru, mówi wprost, że to "rupieć". Władze Ekstraligi Żużlowej zgodziły się jednak na start Motoru w 2019, bo prezydent Lublina Krzysztof Żuk obiecał budowę nowego stadionu.
Ekstraliga Żużlowa myśli podobnie, jak Krzysztof Cugowski
Od tamtego czasu odbyło się kilka spotkań władze Ekstraligi Żużlowej z prezydentem, ale poza kolejnymi obietnicami nie było żadnych konkretów. Aż do 2024, kiedy wyłoniono konsorcjum, które miało przygotować projekt obiektu i kosztorys. W lipcu 2024 miasto zaczęło jednak przekonywać, że pojawiły się problemy, a teraz wykonawca miał dostać ultimatum. Dostał 30 dni na przedłożenie dokumentacji, w innym rzazie umowa ma być zerwana.
Pisaliśmy, że zdaniem Cugowskiego to, co dzieje się wokół budowy żużlowego stadionu w Lublinie, to "gra na przeczekanie".Identyczne zdanie mają władze Ekstraligi, które doskonale wiedzą, co się dzieje i myślą podobnie, jak Cugowski. Ich zdaniem prezydent Żuk znalazł sobie wygodne wytłumaczenie, żeby niczego nie robić.
Pierwszy projekt stadionu dla Motoru Lublin był na 500 milionów złotych
Z naszych informacji wynika, że Ekstraliga ma kontakt z wykonawcą projektu stadionu żużlowego w Lublinie. I według tych informacji, które posiada miasto, odrzuciło pierwszy projekt, bo wyszło, że ma on kosztować 500 milionów złotych. Miasto poleciło obciąć koszty tak, żeby zamknąć wszystko w kwocie 300 milionów. W związku z tym z projektu zniknęły podziemne parkingi. Teraz trwa przepychanka, bo choć miasto nakazało zmiany, to nie podpisało aneksu. Zdaniem naszego rozmówcy cała sprawa zakończy się w sądzie.
Oczywiście władze miasta Lublina odpierają zarzuty o "grze na przeczekanie". Z maila, jaki otrzymaliśmy od rzecznika prezydenta Żuka, wynika, że dalej są zainteresowane budową. Wpierw muszą jednak zakończyć spór z wykonawcą projektu.
Ekstraliga zirytowana. Nie może dłużej robić wyjątku dla Motoru Lublin
Ekstraligę doniesienia o kolejnych przeszkodach i odłożeniu inwestycji na czas nieokreślony wyjątkowo zirytowały. Niewykluczone, że dojdzie do kolejnego spotkania z prezydentem Żukiem. Nikt już nie będzie chciał słuchać jego kolejnych zapewnień.
Władze ligi cenią Motor, a kibice "Koziołków" są ozdobą ligi. Cierpliwość do tego, co dzieje się wokół stadionu, zaczyna się jednak kończyć. Ekstraliga nie może robić wyjątku dla Motoru, bo posypie się jej cała dyscyplina. Inni mogą się zbuntować i odmówić kolejnych prac mówiąc, że Motor nic nie robi i dalej jest w Ekstralidze.
Prezydent Krzysztof Żuk może dostać ultimatum
Nasz informator twierdzi, że to się może skończyć tak, że za chwilę pojawi się temat odebrania licencji Motorowi, bo tak dalej być nie może. Odebranie licencji jest równoznaczne z degradacją. No, chyba że prezydent Żuk przestanie obiecywać i ruszy z pracami nad nowym stadionem, ewentualnie wyłoży konkretne środki na renowację starego. Marzec może być decydującym miesiącem dla losów Motoru, który w tym roku broni tytułu zdobytego przed rokiem. W drużynie jeżdżą największe gwiazdy na czele z Bartoszem Zmarzlikiem.
Warto dodać, że Ekstraliga już raz się postawiła. Chodziło o Unię Tarnów. Gdy ta awansowała w 2017 do elity, dano jej rok na rozwiązanie tematu stadionu. Szybki sportowy spadek sprawił, że nie rozliczono Unii z obietnic, ale gdyby się utrzymała, to pewnie nie dostałaby licencji z powodu infrastruktury. Tam też były zapewnienia prezydenta, za którymi nie poszły czyny.


