Sebastian Zwiewka, INTERIA: Jak widzi pan przyszłość żużlowej Unii Tarnów? W ostatnich tygodniach prezes Kamil Góral dawał nam do zrozumienia, że powoli zaczyna świecić słońce.Paweł Racibor, menedżer żużlowy i ekspert: Z tego co słyszę, to prezes cały czas rozmawia ze sponsorami. Media klubowe informują też o kolejnych podpisanych umowach. Najbardziej jednak cieszy mnie fakt, że powoli wracają firmy, które w ostatnim czasie wycofywały się z finansowanie żużla. To taki dobry prognostyk na przyszłość. Chciałbym jeszcze zwrócić uwagę na frekwencję.Czyli? - Unia do przetrwania potrzebuje kibiców. Na ostatnim meczu z Kolejarzem Opole było około 4 tysięcy ludzi. Na trzeci poziom rozgrywkowy to nie jest mało, był to jeden z wyższych wyników.Jaka była frekwencja np. w czasach 1. Ligi Żużlowej? - Było z tym różnie. Gdy Unia wygrywała, to frekwencja wynosiła nawet 6-7 tysięcy, ale były też mecze z 3 tysiącami kibiców. Widać, że kibice chcą wspierać klub. Widzą, w jak trudnej sytuacji Unia się znalazła. Na trybuny wrócili ludzie, którzy od dłuższego czasu nie przychodzili na stadion. Wierzę, że na następnym meczu z Lokomotivem Daugavpils będzie jeszcze większa publiczność. Bez większej ilości zakupionych biletów ten klub nie przetrwa. Żużel. Unia Tarnów straciła potężnego sponsora. Co dalej? Pojawiają się sponsorzy, ale potrzebne "na już" są duże firmy, aby załatać dziurę po zakręceniu kurka z kasą przez Grupę Azoty. - Wszyscy na to czekają. Wiem, że były prowadzone rozmowy z większym sponsorem, chyba ta sprawa dalej jest w toku. Oby jak najszybciej udało się to załatwić, bo sezon ucieka. Jak nie teraz, to może od następnych rozgrywek będzie wszystko sfinalizowane? Teraz najważniejsze jest to, aby kibice przychodzili na mecze przynajmniej w liczbie 7-8 tysięcy. Wtedy przy zakupie biletów będzie można opłacić "punktówkę" zawodników, a z frekwencji dwukrotnie niższej będzie ciężko to wszystko opłacić.Jak obecnie wyglądają relacje z miastem? - Ta sprawa od lat się nie zmienia. Nie dość, że klub musi opłacać wszystkie media na Stadionie Miejskim, to muszą się z tego jeszcze rozliczać z miastem, bo dzierżawią ten teren. Teraz zmienił się prezydent i wiem, że już spotkał się z prezesem Unii. Mam nadzieję, że zostały poczynione jakieś rozmowy, żeby miasto wzięło te opłaty na siebie. Tak to działa w większości klubów, a jeśli miasto im tego nie opłaca, to później przeznacza duże dotacje na promocję miasta przez sport. W Tarnowie nie ma ani pieniędzy z miasta na sport żużlowy, ani nie ma zwolnień z opłat za użytkowanie. Uznaję to za największą bolączkę. W ostatnim czasie rozmawiałem z nowym przewodniczącym Komisji Sportu Rady Miejskiej w Tarnowie, Panem Henrykiem Łabędziem i ma pomysł na to, żeby rozwiązać ten problem. Chce, aby użytkowanie infrastruktury dla sportu wyczynowego było za darmo. Ewentualnie płacone tylko Media i przeznaczyć na promocję Tarnowa przez sport żużlowy, podobnej kwoty, jakiej udzieliło Województwo Małopolskie. Zobaczymy, co z tego będzie. Inne dyscypliny mają podobne problemy? - Ludzi w Tarnowie najbardziej boli to, że po wycofaniu się Grupy Azoty z tarnowskiego sportu, wszystko ewidentnie się sypie. Siatkarski wygrały tylko dwa mecze i spadły z najwyższej klasy rozgrywkowej, piłkarze ręczni nadal są w elicie, ale na mieście słyszę, że nie jest tam za ciekawie, ponieważ większość czołowych zawodników odchodzi. To tylko pokazuje, że źle się tam dzieje. Mimo utrzymania prawdopodobnie nie wystąpią w lidze. W dodatku piłkarze Unii na dwie kolejki przed końcem sezonu III ligi znajdują się w strefie spadkowej. Sport się zwija, a póki co miasto nic z tym nie robi. Bez pomocy nic tutaj nie będzie się działo. Miasto powinno przynajmniej zaangażować się w pomoc utrzymania żużla. Sponsorzy sponsorami, ale Grupa Azoty przeznaczała naprawdę wielkie środki, był to duży zastrzyk finansowy. Wszyscy zdają sobie sprawę, jak trudno będzie tego sponsora zastąpić. Mam nadzieję, że wrócą do klubu jeszcze inni sponsorzy z lat dziewięćdziesiątych, którzy później troszeczkę zrazili się do poprzedniego zarządu. Z prezesem Góralem jest nowe rozdanie. - Tak, zmienił się prezes i dochodzą mnie słuchy, że wykonuje dobrą robotę. Wciąż jednak w klubie musi się dużo zmienić, strukturę organizacyjną trzeba inaczej poukładać. Spójrzmy, jak funkcjonuje marketing nawet w klubach Metalkas 2. Ekstraligi. Do tego muszą być zatrudnione osoby pracujące na rzecz klubu, a w Tarnowie wszystko odbywa się wokół 2-3 osób. Sporo ludzi pomaga przy obsłudze w dniu meczowym i chwała im za to, ale na co dzień potrzebne są osoby odpowiadające za różne piony: sportowe czy marketingowe. Trzeba podziękować Urzędowi Marszałkowskiemu Małopolski. Gdyby nie wsparcie w kwocie w granicach około 500 tysięcy, to teraz w ogóle byśmy nie rozmawiali o żużlu w Tarnowie, bo by go nie było. Tarnów. Paweł Racibor grzmi: Miasto nic z tym nie robi Kolejnym problemem jest archaiczny stadion. - Niestety jest to problem Unii od lat. Większość kibiców cieszy się, że drużyna rozpoczęła rozgrywki, bo nie tak dawno temu wydawało się, że nie wystartuje. Cel na sezon 2024 jest jasny - awans.Co dalej? - Tutaj już trudno mi cokolwiek powiedzieć na ten temat. Przy awansie potrzebne są większe pieniądze, może pokażą się kolejni sponsorzy? Stadion jest kolejnym prztyczkiem w kierunku miasta. Nic się z nim nie robi od lat. Były 3-4 plany modernizacji, teraz tkwi to w martwym punkcie. Czego się nie dotkniesz, to za każdym razem wyskakują przeszkody i niestety nic nie wskazuje na to, by w przypadku stadionu coś się zmieniło na lepsze. Gdybamy od kilkunastu lat, przeżywałem różne rozmowy z byłym prezydentem, prowadziliśmy nawet na ten temat debatę w programie telewizyjnym, dyskutowaliśmy. Były pewne projekty i na tych projektach się skończyło. Ta śmierć wstrząsnęła Polską. Rosjanin nie może pogodzić się z odejściem przyjacielaWrócę jeszcze do frekwencji. Zawodnicy jeszcze nie dostali pełnej kasy za przygotowanie do sezonu, niedawno prezes wspomniał jednak, że 70 proc. z wpływów z biletów od razu zostanie przelane na konta żużlowców. - Pamiętajmy, że do tej puli dodają coś też pojawiający się nowi sponsorzy. Raz jeszcze jednak podkreślę, że frekwencja w granicach 7-8 tysięcy zmniejszy koszt utrzymania klubu. Taka publiczność to będzie pokaz siły żużla w tym mieście. Mam nadzieję, że wtedy wreszcie ktoś zmądrzeje, raz jeszcze zastanowi się w Tarnowie i coś ruszy. W każdym mieście jest przynajmniej jedna dyscyplina na wysokim poziomie, a robi się to przede wszystkim dla kibiców, czyli mieszkańców. Można robić piłkę ręczną lub siatkówkę na ekstraklasowym poziomie, ale skoro na te zawody potrafi przyjść około tysiąc kibiców, a na żużel na najniższym szczeblu rozgrywkowym w meczu z Kolejarzem Opole frekwencja była czterokrotnie wyższa. To tylko pokazuje, że Tarnów żużlem stoi. Mamy 2024 rok. Mija 20 lat od zdobycia pierwszego tytułu Drużynowego Mistrza Polski przez Unię Tarnów. Miasto nie potrafiło wypromować tego sukcesu, więc co mamy powiedzieć teraz? Krajowa Liga Żużlowa. Co dzieje się z Danielem Jeleniewskim? Zatrzymajmy się teraz na dyspozycji sportowej zawodników. Obcokrajowcy jadą nieźle, ale niepokoi forma Daniela Jeleniewskiego. Brak przelewu za przygotowanie do sezonu w całości może być problemem? - Myślę, że tak. Był to spory problem w głowach zawodników. Oni sami przecież nie wiedzieli, czy Unia wystartuje. Z doświadczenia wiem, jak to jest, kiedy zawodnik ma problemy z uzyskaniem pieniędzy, potem zastanawia się, czy za chwilę nie zostanie bez pracy i środków do życia. Przez długi czas wyglądało na to, że klub z Tarnowa w ogóle nie wystąpi w lidze. W mojej ocenie Unii forma Jeleniewskiego nie martwi.Dlaczego? - Gdyby Daniel pojechał na swoim poziomie, to zespół wygrałby z Opolem 65:25. W tej chwili w Tarnowie są zadowoleni, że wygrywają, ale chcieliby wygrywać jak najmniejszą liczbą punktów. Może to śmiesznie brzmi, ale wydaje mi się, że tak na to patrzą działacze. Już teraz z bonusami jest bardzo dużo do zapłaty za ten ostatni mecz.Mało jest meczów w rundzie zasadniczej. - Sześć drużyn, więc tylko pięć meczów w rundzie zasadniczej u siebie. Z półfinałem i finałem organizuje się łącznie siedem. To też problem w rozmowach ze sponsorami. Kto wyłoży pieniądze, aby zareklamować się tylko siedem razy? W meczach piłki nożnej jest nawet siedemnaście domowych spotkań, zespoły grają jesienią i wiosną. Sponsorzy poważnie zastanawiają się, czy wchodzić w taki układ ze swoimi pieniędzmi. Popatrzmy jeszcze na termin pierwszego meczu w Tarnowie. Burdy na wielkich derbach. Kibice zdemolowali sektor, do akcji wkroczyła ochrona19 maja. - No właśnie. Nie pamiętam, żeby kiedykolwiek sezon żużlowy w Mościcach został tak późno zainaugurowany. Żużel to specyficzny sport, trudno znaleźć sponsorów. Jedynie w tym mogą pomóc zwycięstwa. Nadal śmiem twierdzić, że Unia ma najlepszy skład w KLŻ, ale jedna lub dwie kontuzje mogą wszystko zmienić i skład się posypie. Kiedyś przerabialiśmy to jeszcze w PGE Ekstralidze. Wygraliśmy wszystko w rundzie zasadniczej, byliśmy faworytem do złota, później posypał się skład i skończyliśmy ledwo z brązowym medalem. Tor wszystko weryfikuje.Kontrakt Matica Ivacica pokazuje, że Unia nie zamierza odpuszczać. - Można było sobie odpuścić temat transferu, ale widać, że klub chce osiągnąć dobry wynik. Ivacic miał dobry ubiegły sezon w II lidze, chciał podpisać ten kontrakt, choć postawił się w trudnej sytuacji. Bellego po powrocie po kontuzji będzie chciał odzyskać miejsce w składzie. Oby tylko rywalizacja nie pogmatwała czegoś w sztabie szkoleniowym. Wiemy, że nadmiar zawodników nie zawsze sprzyja atmosferze. Największym problemem są jednak finanse. Oby tylko nie zabrakło pieniędzy. Przecież, jeśli zawodnicy nie będą rozliczeni na koniec sezonu, to Unia nie weźmie nawet udziału w procesie licencyjnym. Już abstrahując od tematu stadionu, bez pieniędzy klub nie dostanie licencji na kolejny rok.Jak reagują zawodnicy na problemy finansowe pracodawców? - Wszyscy - chcąc nie chcąc - interesują się pieniędzmi za pracę. Jest marzec i dalej nie masz przelewu, na który umawiałeś się w październiku czy listopadzie. Każdy chce jeździć i zarabiać. Jestem przekonany, że w głowach wszystkich zawodników zaczynały się rozwijać problemy i zastanawiali się, jak mają sobie ułożyć budżet na ten sezon. Muszą opłacać choćby mechaników, wszystko się sypie. Uważam, że w głowach nie tylko Polaków były problemy i znaki zapytania. Wiem, jak to jest, gdy zawodnik nie ma pieniędzy, trwa sezon, a trzeba remontować silniki oraz inwestować w części czy opony. Wszystko drożeje, a jeżeli nie masz pieniędzy, to musisz wykonywać desperackie kroki, np. brać kredyt, co wiąże się z kolejnymi problemami i pytaniami, czy to ma jeszcze jakikolwiek sens. Zmarzlikowi odpadł kolejny rywal. Co za dramaturgia!