Wiktor Lampart spędził dwa sezony w Apatorze Toruń, ale nie był to udany okres dla żużlowca, który wcześniej był jednym z najlepszych juniorów w kraju. Przejście w wiek seniora boleśnie zweryfikowało jego możliwości. Pierwszy sezon w Toruniu zakończył ze średnią 1,351 pkt./bieg. W kolejnym było jeszcze gorzej - 1,107 pkt./bieg. Miarka się przebrała, Apator stracił cierpliwość Co ciekawe mimo tak kiepskiej jazdy w klubie w pewnym momencie bardzo poważnie rozważali przedłużenie umowy z zawodnikiem. To pokłosie trudnej sytuacji na rynku, gdy idzie o zawodników w kategorii wiekowej do lat 24. Jednak Lampart nie skorzystał z tej szansy, a wręcz sam ją pogrzebał. Kiedy znajdował się w kryzysie niechętnie sięgał po pomoc, którą oferował mu klub. Kością niezgody były na przykład kwestie sprzętowe. Zawodnik upierał się na jazdę na swoim sprzęcie, na którym był nieskuteczny. Apator proponował inne jednostki. Było tak źle, że w pewnym momencie trener Piotr Baron odstawił go od składu. To miało zadziałać jak bat i mobilizacja. Pojawiały się pojedyncze przebłyski, ale całokształt nie napawał optymizmem. Sezon 2024 był dla Lamparta po prostu kiepski. - Były momenty lepsze i gorsze. Myślę, że Wiktor był czasami niezadowolony z tego, jak to wyglądało, ale ja również i nie ukrywam tego. Nasze drogi się rozeszły. Wiktor w nowym klubie na pewno będzie chciał się pokazać z jak najlepszej strony. Życzę mu powodzenia - skomentował trener Baron, który w trakcie rozgrywek kilka razy okazywał swoją irytację względem postawy żużlowca. Włókniarz ostatnią szansą dla Lamparta W Toruniu ostatecznie zamknęli przed nim drzwi, a otwarto z kolei w Częstochowie. Włókniarz był pod ścianą, potrzebował zawodnika U-24, więc zaryzykował opcję z Lampartem. Dla samego zawodnika to być albo nie być nie tylko w PGE Ekstralidze, ale także przynajmniej na solidnym poziomie na jej zapleczu. Za rok trudno będzie mu podpisać kontrakt w elicie, bo skończy się parasol ochronny, który teraz daje mu wiek. Na dobrą finansowo umowę ligę niżej też trzeba będzie solidnie zapracować. Lamparta czeka wyzwanie tym większe, że Włókniarz się zabezpieczył i podpisał kontrakt z Philipem Hellstromem Bangsem, który ma być jego straszakiem. Inna sprawa, że Szwed bardzo poważnie podchodzi do tematu. Zatrudnił Krzysztofa Kasprzaka, który został jego menedżerem. Były wicemistrz świata jest z kolei przekonany, że jego nowy podopieczny będzie regularnie startował i zdobywał punkty. Kasprzak ma plan, jak mu w tym pomóc. A to nie są dobre informacje dla Wiktora Lamparta.