Przez większą część sezonu Stal Gorzów uznawana była za drugą siłę w PGE Ekstralidze. Nikt nie dawał ich większych szans na ewentualne zwycięstwo z Motorem Lublin w finale, ale podopieczni Stanisława Chomskiego wyglądali naprawdę dobrze. Mało kto spodziewał się, że w półfinale mogą mieć aż takie problemy. Trafili na Spartę Wrocław, która w ostatnich tygodniach się rozpędza. Efekt jest taki, że Stal przegrała pierwszy mecz na własnym torze 46:44 i jest w bardzo trudnej sytuacji przed rewanżem. Ekspert mówi, że trzeba przewietrzyć szatnię Taki a nie inny wynik to efekt słabszego meczu w wykonaniu Szymona Woźniaka i Andersa Thomsena, czyli dwóch z trzech liderów drużyny. W ostatnim czasie zaczęły pojawiać się w środowisku głosy, że gorzowianie zrobili błąd pozostawiając niezmieniony skład także na kolejne rozgrywki. Wszystko wskazuje bowiem na to, że personalia w Stali w sezonie 2025 (poza drugim juniorem) nie ulegną zmianie. - Wypadałoby tą szatnię odświeżyć. Nie mówię, że wszystkich zawodników, ale wymienić jedno ogniwo, aby dopuścić nieco świeżej krwi - uważa były prezes Polonii Bydgoszcz, Leszek Tillinger. - Myślę, że umowy z trójką liderów zostały za szybko podpisane. Nie wiem, być może klub obawiał się tego, że ktoś im podbierze ich i będzie problem z budową drużyny. Trochę zamknęli sobie furtkę na przyszły rok. Jeśli faktycznie odpadną ze Spartą, to będzie nad czym myśleć zimą. Władek Komarnicki na pewno usprawiedliwi drużynę i powie, że za rok chłopaki będą jechać, ale ja bym tego taki pewien nie był. Na pewno jasną postacią jest Vaculik oraz Paluch. Najbardziej zawiódł mnie natomiast Jakub Miśkowiak. Liczyłem, że będzie błyszczał, a tak się nie stało - mówi w rozmowie z Interią. Stali pozostanie walka o brązowy medal Jeśli nie wydarzy się nic nieprzewidywalnego, to gorzowianie będą musieli zadowolić się małym finałem czyli meczem o brąz. Oczywiście nikt w Gorzowie nie składa broni. Wśród drużyny jest wielka chęć zrehabilitowania się za słaby mecz i próby powalczenia o finał. Łatwo jednak nie będzie. Sparta miewała już w tym roku mniej udane spotkania na własnym torze, ale z drugiej strony wrocławianie prezentują obecnie bardzo wysoką formę. - Widać zmęczenie materiału w obozie gorzowskim. Zawodnicy Stali w tym pierwszym meczu nie byli błyskotliwi. Mam na myśli Woźniaka i Thomsena. Poza wszystkim Sparta się rozbujała. Przede wszystkim młodzi zawodnicy z Bartłomiejem Kowalskim na czele, który jedzie życiowy sezon. Do tego Łaguta robi swoje, Bewley podobnie. Janowskim mógłby wskoczyć na wyższy poziom, ale generalnie zdobywa ważne punkty. Biorąc pod uwagę wszystkie czynniki trudno mi sobie wyobrazić inny scenariusz niż wygrana Sparty w dwumeczu - puentuje Tillinger.