Oczy żużlowego kraju były skierowane przede wszystkim na Jakuba Miśkowiaka. Mistrz świata juniorów sprzed kilku lat okazał się jednym z głównych bohaterów zeszłorocznego okna transferowego i drużynę niedzielnych gości zamienił na... gospodarzy z Gorzowa. Na początku w nowych barwach spisywał się w kartkę. Memoriał Edwarda Jancarza zakończył fatalnie, bo plecy pokazał mu nastoletni Villads Nagel. Jeśli chodzi o PGE Ekstraligę, to w niej sytuacja wygląda zdecydowanie lepiej. Polak pięknie pojechał zwłaszcza na inaugurację zmagań przeciwko KS Apatorowi Toruń. Bez wątpienia był wtedy jednym z liderów podopiecznych Stanisława Chomskiego. Licznie zgromadzeni fani w żółto-niebieskich barwach chcieli oglądać podobne sceny w pojedynku z Włókniarzem, który w sobotę zmienił nazwę. Tauron wypadł z niej na rzecz Krono-Plast. Nie musi oznaczać to końca współpracy z energetycznym gigantem. Sprawa rozstrzygnie się w ciągu najbliższych tygodni. - Myśmy wykonali swoją pracę w stu procentach, myślę, że godnie reprezentowaliśmy firmę Tauron - mówił jeszcze w lutym prezes Michał Świącik w rozmowie z lokalną telewizją Orion. Sponsorskie zawirowania to zresztą niejedyny problem częstochowian. Drużyna na starcie sezonu 2024 nie wygląda dobrze. Po porażce z mającą walczyć o utrzymanie w PGE Ekstralidze Fogo Unią Leszno, na stadionie imienia Edwarda Jancarza podopieczni Janusza Ślączki na początku też dostawali solidny łomot. O pierwszym biegu jak najszybciej chciałby zapomnieć Leon Madsen. Spośród seniorów jedyne indywidualne zwycięstwo w szeregach gości w serii otwierającej pojedynek zanotował jego rodak, Mads Hansen. W dalszej fazie przyjezdni podgonili wynik i zrobiło się trochę ciekawiej. Z naciskiem na słowo "trochę". Pomocną dłoń wyciągali im miejscowi. W jednym z biegów na trasie nie dogadali się Jakub Miśkowiak oraz Martin Vaculik. Kilka minut później wspomniany Słowak po atomowym starcie musiał znów ustawiać się pod taśmą, ponieważ motocykla nie opanował Jakub Stojanowski. I co? I w drugim podejściu Vaculik uznał wyższość Leona Madsena. PGE Ekstraliga. Włókniarz nie poddawał się do samego końca Swoją drogą, kapitan gospodarzy zaliczył kolejne zawody z rzędu, w których sprawiał wrażenie przeraźliwie wolnego. W sobotnim Grand Prix brązowy medalista indywidualnych mistrzostw świata nie awansował choćby do półfinału, tydzień temu w Lublinie razem z bonusami nie uzbierał dwucyfrowej zdobyczy punktowej. Jego braki przykryli pozostali koledzy z zespołu i dzięki równej postawie całej ekipy ebut.pl Stal cieszyła się ze zwycięstwa. Pod koniec głównie za sprawą zapracowanego Leona Madsena zrobiło się gorąco. Przed wyścigami nominowanymi przyjezdni tracili "jedynie" sześć oczek, więc teoretycznie mogło zdarzyć się dosłownie wszystko. Remontada w wykonaniu częstochowian, podobnie jak w Lesznie, się nie udała, ale walka o "oczko" bonusowe za lepszy bilans w dwumeczu zapowiada się pasjonująco. Krono-Plast Włókniarz u siebie łatwo się nie podda. ebut.pl Stal Gorzów: 489. Szymon Woźniak 8+1 (3,1*,1,3,0)10. Oskar Fajfer 7 (2,2,3,0)11. Martin Vaculik 9+2 (2*,1,1*,2,3)12. Jakub Miśkowiak 8 (3,3,2,0,w)13. Anders Thomsen 12+1 (2*,1,3,3,3)14. Oskar Paluch 3 (2,1,0)15. Jakub Stojanowski 1+1 (1*,0,w)16. Mathias Pollestad - nie startowałKrono-Plast Włókniarz Częstochowa: 421. Mikkel Michelsen 10+1 (1,3,2,2,1*,1)2. Maksym Drabik 2+1 (0,2*,0,-,-)3. Kacper Woryna 7+1 (0,2,2,1*,2)4. Mads Hansen 5+2 (3,0,1*,1*)5. Leon Madsen 14 (1,3,3,3,2,2)6. Kajetan Kupiec 4 (3,w,0,1)7. Kacper Halkiewicz 0 (0,0,-)8. Szymon Ludwiczak - nie startował