Spod ręki trenera Nikołaja Kokina na przestrzeni wielu lat wyszło kilku naprawdę świetnych zawodników. Karierę Maksima Bogdanowa przerwała kontuzja, ale taki Andrzej Lebiediew jest ulubieńcem kibiców i ważnym ogniwem Cellfast Wilków Krosno, czyli beniaminka PGE Ekstraligi. W jego ślady miał iść Oleg Michaiłow. Łotysz nie jest jednak w stanie rozwinąć swojej kariery, wręcz wydaje się coraz słabszym zawodnikiem. Michaiłow był na celowniku polskich klubów Największe zainteresowanie polskich klubów swoją osobą Michaiłow budził przed sezonami 2021 i 2022. W 2020 roku Lokomotiv spadł do II ligi, a to nie był wymarzony poziom dla zawodnika planującego zrobić krok do przodu w karierze. Mocno o niego zabiegało Zdunek Wybrzeże. Żużlowiec był zainteresowany transferem, jednak na Łotwie zatrzymał go ważny kontrakt.Rok później miał jeszcze więcej propozycji. Gdańszczanie o nim nie zapomnieli, ale do gry wkroczyły jeszcze inne kluby: Start Gniezno i Polonia Bydgoszcz. Wybór padł na ten ostatni ośrodek. Trener Kokin przestrzegał Michaiłowa tłumacząc, że tor w Bydgoszczy nie będzie mu sprzyjał. Miał rację. Prezes Jerzy Kanclerz podpisał z Łotyszem dwuletni kontrakt, a już po jednym sezonie dał mu wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Nie pomógł nawet silnik Sajfutdinowa Sprzęt Michaiłowa nie jechał szybko, dlatego bydgoski klub załatwił zawodnikowi silnik od Emila Sajfutdinowa, który przed rokiem był zawieszony wskutek sankcji nałożonych na Rosjan. Kilka przebłysków Łotysz miał, jednak na silniku medalisty cyklu Grand Prix przegrał nawet z juniorem Kacprem Tkoczem. Klubowi nie udało się postawić go na nogi. Został sklasyfikowany na 39. miejscu spośród wszystkich zawodników 1. Ligi ze średnią biegową 1,379.Zainteresowanie klubów pierwszoligowych osłabło, niechętnie w stronę Michaiłowa spoglądali też drugoligowi działacze. Żużlowiec szukał klubu przez kilka miesięcy, aż w końcu trafił do Enea Polonii Piła. Na razie jednak na trzecim poziomie rozgrywkowym sobie nie radzi (średnia biegowa 1,280). W dwumeczu z Lokomotivem zaprezentował się bardzo źle. Zawody w Daugavpils zakończył z zerem na koncie. W rewanżu w Pile uzbierał w starciu z byłym klubem tylko dwa punkty. Jeszcze niedawno Lokomotiv był dla brązowego medalisty IMŚJ za mały, teraz wręcz niektórzy zawodnicy z Łotwy przewyższają go o klasę. A w sezonie 2024 Michaiłow nie będzie już wliczany do zawodników U24. Jego kariera jest więc na ostrym zakręcie.