Smolinski nie znalazł się w awizowanym składzie na mecz z beniaminkiem 1. Ligi, PSŻ-em Poznań. Decyzja oczywiście była w dużym stopniu uzasadniona, bo choć Smolinski to duże nazwisko, to jednak nie brał z powodu choroby udziału w przedsezonowym zgrupowaniu, na którym jego koledzy z zespołu wypadli bardzo dobrze. Kluczowa była przede wszystkim postawa Erika Rissa, czyli tego z którym Smolinski najbardziej mógłby konkurować o miejsce w składzie. Sławomir Kryjom postanowił więc postawić właśnie na Rissa, kosztem zwycięzcy GP Nowej Zelandii z 2014 roku. Smolinski był tą decyzją wyraźnie rozgoryczony, czemu dał wyraz w mediach społecznościowych. Także fani Devils zastanawiali się nad tym, jakie są powody absencji Martina. Były one jednak o wiele prostsze niż komukolwiek mogłoby się wydawać. Chodziło tylko o to, że byłoby nie fair wobec innych, gdyby Smolinski "za nazwisko" pojechał w meczu, choć nie brał udziału w obozie. Decyzja menedżera była to całkowicie zrozumiała i miała logiczne podstawy. Ostatecznie jednak wyszło tak, że Smolinski w meczu pojechał. Znalazł się w składzie i udowodnił... rację menedżera Erik Riss na ostatnią chwilę podjął decyzję o tym, że odpuszcza starty w weekend. Czuł się źle, miał zawroty głowy i postanowił nie jeździć. Tym samym wymuszone niejako było wystawienie wcześniej nieawizowanego Smolinskiego. 39-letni żużlowiec przyjechał do Poznania, ale wypadł bardzo kiepsko, zdobywając ledwie jeden punkt w trzech startach. Był najsłabszym seniorem swojej drużyny. To właśnie jego i Lukasa Baumanna punktów zabrakło, by powalczyć o wygraną. Dobre występy Huckenbecka, Berge'a czy Bloedorna na nic się zdały. Landshut Devils przegrali 42:48. Rację miał zatem Sławomir Kryjom, który początkowo nie przewidywał startu Smolinskiego w stolicy Wielkopolski. Być może Niemiec potrzebuje jeszcze nieco czasu na wejście w sezon, który przecież jest długi. Nikt nie wątpi chyba w to, że zwycięzca turnieju GP jeździć potrafi. Smolinski miał długą przerwę, wrócił pod koniec zeszłego roku. W kapitalnym zresztą stylu, bo wygrał mocno obsadzony turniej Night of the Fights w Cloppenburgu. W tym sezonie może być naprawdę silnym punktem Devils, ale póki co, nie jest w optymalnej formie.