Sportowa kariera Antonio Lindbaecka to jedna wielka sinusoida. Szwed potrafił zachwycać świat trzykrotnie zwyciężając turnieje Grand Prix, ale też i szokować za sprawą skandalicznego zachowania. 36-latek wielokrotnie miał już na bakier z prawem. Policja raz interweniowała nawet na stadionie, kiedy podejrzewała go o gwałt na nieletniej. Na początku 2022 roku niestety ponownie wróciły stare demony. Okazało się bowiem, że obecny reprezentant Aforti Startu prowadził samochód na "podwójnym gazie". Wieści o zdarzeniu szybko rozeszły się w środowisku. Błyskawicznie zareagowała Masarna Avesta, która tego samego dnia rozwiązała kontrakt z kontrowersyjnym zawodnikiem. Co ciekawe, na taki krok nie zdecydował się jeszcze Aforti Start. Dlaczego? - Według przekazanych informacji, wraz z początkiem kwietnia ma on pojawić się w Gnieźnie i podjąć treningi na torze. Jest zapewnienie ze strony teamu o dobrym przygotowaniu kondycyjnym oraz sprzętowym. Zobaczymy jak to wszystko będzie wyglądało, kiedy do nas przyjedzie i będzie okazja do szczerej rozmowy w cztery oczy. Dopiero wtedy będziemy dalej działać w jego temacie - wyjaśnił na antenie Radia Zielona Góra Radosław Majewski, czyli klubowy rzecznik prasowy. Były prezes Polonii już wcześniej miał obawy Nie da się ukryć faktu, iż ośrodek z Gniezna padł w pewnym sensie ofiarą swojej własnej decyzji. Podczas gdy niektórzy eksperci wprost ostrzegali włodarzy o wybuchowym charakterze 36-latka, działacze postanowili zaryzykować i są w tej chwili w sytuacji nie do pozazdroszczenia. - Znając trochę Antonio Lindbaecka, to niestety nie mam wielkiej nadziei na to, że ponownie będzie ścigał się na wysokim poziomie. Jeżeli chciał powrócić z powrotem do Polski, to powinien jednak najpierw przejść do jakiegoś lepszego klubu drugoligowego, a dopiero potem próbować swoich sił gdzieś wyżej - mówił nam chociażby w grudniu zeszłego roku były prezes Polonii Bydgoszcz, Leszek Tillinger.