Problem zdrowotny Piotra Protasiewicza okazał się poważniejszy, niż początkowo przypuszczano. Nie skończyło się na kilku dniach zabiegów i rehabilitacji. Teraz menedżer Piotr Żyto mówi, że kapitan Stelmet Falubazu wróci za kilka dni, albo dopiero tuż przed pierwszym ligowym meczem. Protasiewicz przed pierwszem meczem ligowym wsiądzie na motor - Piotr ma uszkodzony nerw w lewej ręce - wyjaśnia nam Żyto. - Te nerwy się odbudowują, ale potrzeba czasu na pełne wyleczenie. Kapitan nadal się rehabilituje, a my na niego cierpliwie czekamy. - On ma pewny chwyt w lewej ręce, ale to mu wciąż nie pozwala na to, by szarżować na motocyklu. Na upartego mógłby jeździć, ale po co? Lepiej, żeby to dobrze wyleczył. Do ligi mamy prawie dwa tygodnie, to mu wystarczy. Przed pierwszym meczem z Aforti Startem Gniezno zaliczy jakiś trening. A jak dobrze pójdzie, to wystąpi w przyszłym tygodniu w sparingu z Arged Malesą Ostrów. A może nawet zobaczymy go w ten weekend - dywaguje Żyto. Falubaz potrzebuje Protasiewicza Protasiewicz jest Falubazowi bardzo potrzebny, więc nikt w klubie nie chce ryzykować odnowienia się urazu. Zwłaszcza teraz, przed startem ligi. Klub ma co prawda nadwyżkę zawodników, miałby kim zastąpić Protasiewicza, ale to z pewnością nie byłoby to, bo zmiennicy nie prezentują tej klasy, co kapitan. 47-letni Protasiewicz chce w tym roku pomóc Falubaowi w powrocie do PGE Ekstraligi. Nie wiadomo, co będzie dalej. Spekuluje się, że mógłby dostać robotę w związku, ale to nie jest jedyna opcja. Poza wszystkim Protasiewicz nie powiedział jeszcze, czy ten sezon będzie jego ostatnim w karierze.