26 sierpnia 2023 roku podczas meczu Ostrowa z Rybnikiem Patrick Hansen uległ fatalnemu wypadkowi. Na szczęście lekarze w Kaliszu dokonali cudu, w należyty sposób operując kontuzjowanego żużlowca, co dało mu nadzieję na powrót do zdrowia, choć zawodnik pod wypadku nie miał czucia w nogach, co mogło zwiastować trwałe kalectwo. Na szczęście Patrick Hansen chodzi, choć wciąż nie tak płynnie, jak w pełni sprawny człowiek. Co ważne duński żużlowiec wrócił do sportu i na równym torze radzi sobie całkiem nieźle. Mateusz Wróblewski, Interia: Po ponad roku od fatalnego w skutkach upadku wróciłeś do ścigania. Jakie to uczucie móc ponownie uprawiać sport żużlowy? Patrick Hansen, były kapitan ROW-u Rybnik: - Bardzo fajne. Czuję się okej. Trochę mi brakuje jeszcze do normalności, ale można powiedzieć, że zgodziłem się wziąć udział w zawodach memoriałowych czy pożegnania Damiana Balińskiego, bo nie ma podczas nich presji. W lidze prawdopodobnie na samym początku mojej powrotnej drogi do żużla bym nie wystartował. Dlaczego? - Jak widać mam jeszcze swoje braki. Myślę, że to kwestia dodatkowych treningów i jazdy. W tym roku mam jeszcze jedne zawody do odjechania, a później przyjdzie przerwa zimowa. Będę miał dużo czasu żeby trenować fizycznie. Żużel. Hansen rozmawiał z Zengotą. "Już zawsze będę dziwnie chodzić" Jak wygląda twoja codzienność? Rehabilitujesz się jeszcze? - W ostatnim miesiącu czy dwóch skupiałem się na jeździe na motocyklu. Starałem się jeździć przynajmniej dwa razy w tygodniu. Nie ukrywam, że latem, na równym torze jeździ się całkowicie inaczej. W okresie jesiennym tor robi się nieco wymagający. Trochę roboty przede mną, ale mam całą zimę. Jak wygląda twój stan zdrowia? Widać, że nie chodzisz płynnie. Czy możliwy jest powrót do pełni zdrowia? Ile ci to zajmie? - Tak samo, jak Grzegorz Zengota. Już zawsze będę dziwnie chodzić, Grzegorz też, ale jemu to nie przeszkadza i mi też nie powinno. Miałem przyjemność z nim rozmawiać i on także opowiadał, że potrzebował trochę czasu po powrocie. Większość pozostaje tylko w głowie. Fizycznie potrzeba trochę więcej czasu, ale myślę, że na wiosnę powinno być wszystko dobrze. Czy przeszkadza ci coś podczas jazdy? - Trochę prawa noga, bo jest jeszcze słaba przez blachy i śruby. Zimą je wyciągam, a później rozpoczynam treningi na maksa. Myślę, że będzie okej, jak kończyny się jeszcze tej zimy wzmocnią. Niektórzy zawodnicy wracając po ciężkich kontuzjach czują strach podczas jazdy. Jak to wygląda w twoim przypadku? - Jak widać na torze, to dopóki się nie rozsypie walczyłem nawet bark w bark z Nazarem Parnickim. Kiedy zakładam kask na głowę, to się nie boję. Czuję się świetnie. Nie boję się ani ścigania ani rywalizacji. Nie czuję się pewnie tylko, kiedy robi się błoto, po deszczu. Nie ma jednak co narzekać, bo liga raczej na takim deszczu, jak choćby padał podczas turnieju Damiana Balińskiego by nie pojechała. Żużel. Hansen kariery nie kończy, ale emeryturę ma już zabezpieczoną Pomagałeś młodym zawodnikom podczas kontuzji. To jest droga, którą chciałbyś podążać po zakończeniu kariery? - Tak, po zakończeniu kariery jak najbardziej. Na pewno nie czuję, że ten koniec już nadszedł. Wiem, że więcej dam od siebie na torze. Nie ukrywam, że podobały mi się zajęcia raz czy dwa razy w tygodniu z młodzieżą. Jeśli jakiś klub będzie miał chęć, to jestem otwarty. Być może będę miał na to czas. Co z pracą eksperta telewizyjnego? - To także była świetna przygoda, ale jeszcze się nad nią nie zastanawiałem. Teoretycznie da się jeździć i być ekspertem w telewizji, ale trzeba spojrzeć na kalendarz. Na razie skupiam się na pełnym powrocie do żużla. Jakie plany na zimę? Mówiłeś o wyciąganiu śrub, czy coś jeszcze zaplanowałeś? - Bardzo dużo treningów fizycznych przede wszystkim. Muszę też wrócić do jazdy na rowerze, bo kondycyjnie mi trochę brakuje. To jasne, bo nie umiem obecnie biegać, a jazda na rowerze mi dużo pomoże. Po zabiegu zrobię wszystko, by wrócić do formy, jaką prezentowałem wcześniej.