23 sierpnia 2015 roku to smutna data w świecie sportu żużlowego. Tego dnia żużel stracił swoją gwiazdę, która miała wszystko, by przebić osiągnięcia największych tego sportu. Darcy Ward uległ wypadkowi podczas meczu w Zielonej Górze. Falubaz podejmował wówczas GKM Grudziądz. Teraz bardzo podobny upadek zaliczył Chris Holder. On także miał miejsce w meczu z GKM-em Grudziądz i także doszło do niego na wyjściu z drugiego łuku, a Australijczyk uderzył w bandę - niestety już nie dmuchaną. Różnica była jedna - tym razem winny był zawodnik gospodarzy, Kacper Pludra, a nie sam poszkodowany. Janusz Kołodziej, oglądając starcie Pludry i Holdera miał przed oczami wypadek Darcy’ego Warda i trudno mu się dziwić. Mateusz Wróblewski, INTERIA: W wywiadzie dla naszego portalu przed meczem w Grudziądzu mówił pan, że nienawidzi toru w Grudziądzu. W zeszłą niedzielę było chyba inaczej, bo zrobił pan komplet punktów. Janusz Kołodziej, Fogo Unia Leszno: - Przestaję to wszystko rozumieć, ale takie mecze pokazują, jakie psychika ma możliwości. Czasami można być pogubionym. W niedzielę na grudziądzkim torze czułem się jakbym tam jeździł całe życie. Zawsze miałem na odwrót, bo w przeszłości chciałem tylko objechać zawody i iść dalej. Pomimo, że przed zawodami miałem takie same odczucia, jak w przeszłości, to po wyjeździe na tor czułem, jakby mi się wszystko w głowie poukładało. Pomimo, że startów nie miałem najlepszych, to dobrze mi się jechało. Wszystko zatem wskazuje na to, że po kontuzji ręki nie ma już śladu. - Czas robi robotę. Z ręką jest lepiej. W Grudziądzu mogłem normalnie używać palców. W poprzednich kolejkach praktycznie całą dłonią wciskałem sprzęgło. W niedzielę było już wszystko po staremu. Wiadomo jednak, że wciąż potrzebuję trochę czasu. Początek meczu w Grudziądzu nie układał się po myśli Fogo Unii. Po pierwszej serii startów było 15:9. Co się stało, że odwróciliście rezultat spotkania? - Pomimo, że każdy szedł z ustawieniami w inną stronę, to potrafiliśmy określić, co kto ma robić i czego potrzebuje. Jak mogliśmy sobie pomóc rozmową, to pomagaliśmy sobie. To było super, bo wszystko zadziałało. Miał przed oczami wypadek Darcy'ego Warda Niestety, są też negatywne strony tego meczu. Chris Holder odniósł kontuzję... - Szkoda Chrisa Holdera, bo ten wypadek przypomniał kraksę, jakiej uległ jego przyjaciel, Darcy Ward. To był ten sam moment toru, mecz z Grudziądzem, uderzenie w bandę... duża analogia w tym wszystkim. Kacper Pludra pojechał w niego prosto. Tak się nie robi. Każdy chce wygrać, ale nie za wszelką cenę i przede wszystkim nie po trupach do celu. Wiemy, jaki ten wyścig był ważny, ale bez przesady. Ponoć po wypadku Chris Holder miał spore problemy z oddychaniem. - On nie mógł oddychać po upadku. Tak uderzył, że to normalne, że go wszystko boli. W parku maszyn był cały blady. Miejmy nadzieję, że szybko wróci do zdrowia, bo jest nam potrzebny. Po zwycięstwie w Grudziądzu spadł panu kamień z serca? Pokonaliście bezpośredniego rywala w walce o ligowy byt. - Każde zawody będą takie same. Nic mi z serca nie spadło. Każde zawody będą mega trudne, więc musimy jechać dalej.