Orlen Oil Motor Lublin wydaje się być drużyną, która obecnie znajduje się poza zasięgiem rywali. Ważną rolę odgrywa w niej Jack Holder, będący istotnym dopełnieniem składu. Można powiedzieć, że w zespole wszystko funkcjonuje jak w szwajcarskim zegarku, co jest również dużą zasługą Holdera. Miał kryzys, ale w kluczowym momencie nie zawiódł Poprzedni sezon był znakomity dla Jacka Holdera. Australijczyk był pewnym punktem drużyny, a w Grand Prix otarł się o medal. W tym sezonie było trudniej, gdyż przez dłuższy czas zmagał się z problemami sprzętowymi. Na torze w niektórych momentach brakowało mu prędkości, a wtedy zdobyte punkty wymagały wiele szarpania. To jednak nie miało znaczenia w kluczowym momencie sezonu. Po słabym występie drużyny w Toruniu, Holder wrócił do formy. W trzech spotkaniach zdobył 29 punktów i dwa bonusy, pomagając zespołowi awansować do finału i zdobyć złoty medal. Udowodnił, że można na niego liczyć w najtrudniejszych chwilach. Mógł zarobić więcej Nazwisko Holdera często pojawiało się w plotkach transferowych w tym sezonie. W kuluarach mówiło się, że otrzymał oferty z KS Apatora Toruń oraz NovyHotel Falubazu Zielona Góra, gdzie mógłby liczyć na gwiazdorski kontrakt i stać się jednym z najlepiej opłacanych zawodników w lidze. Mimo to, zdecydował się pozostać w Orlen Oil Motorze. Według nieoficjalnych informacji, zarabia tam około 800 tysięcy złotych za podpis i 8 tysięcy złotych za punkt. Jak na zawodnika tej klasy, nie są to wygórowane wymagania płacowe. To pokazuje, że Holder zrezygnował z dużych pieniędzy na rzecz walki o mistrzostwo. Wygląda na to, że Holderowi bardzo odpowiada atmosfera w Lublinie, skoro zdecydował się pozostać w klubie, rezygnując z topowych warunków finansowych.