Młodego duńskiego żużlowca ściągnięto awaryjnie na rewanżowy mecz półfinału z Falubazem. Poważnej kontuzji doznał wówczas Adrian Miedziński i Abramczyk Polonia potrzebowała kogoś do składu. Postawiono właśnie na Basso, który na tamtą chwilę był najlepszą dostępną opcją. Nieoczekiwanie wygrał swój pierwszy wyścig, przywożąc z Wiktorem Przyjemskim podwójne zwycięstwo. Później jeździł już słabiej, ale tak czy inaczej Jerzy Kanclerz postanowił zatrzymać go w składzie na nowy sezon. Rola Basso miała być ważna, choć od początku w zasadzie mówiło się o pozycji 8/16. Miał być kimś w rodzaju "straszaka", zawodnika który będzie czekał na gorszą jazdę kolegi, następnie wskoczy i z miejsca będzie w stanie punktować. Rzeczywistość na razie okazuje się inna niż zakładano. Basso odjechał w dwóch meczach dokładnie jeden bieg. Ci, których może zastąpić, spisują się na miarę oczekiwań, więc Basso siedzi na ławie. Realną szansę ma dostać dopiero teraz, przy czym i tak jest to wymuszone. W końcu pojedzie od początku. Trudniej już nie będzie Basso zastąpi w najbliższym meczu Daniela Jeleniewskiego, który mocno się poobijał w trakcie rywalizacji z ROW-em Rybnik. Nie ma złamań, ale nie czuje się zdolny do jazdy. Tym samym otworzyła się szansa dla rezerwowego, ale pytanie czy ta szansa będzie jakimkolwiek wykładnikiem możliwości Duńczyka. Najtrudniejszy możliwy rywal, będący w niesamowitym gazie, a do tego jadący u siebie. W takich warunkach szalenie trudno o punkty. O te trzeba zdobyć, bo na kolejny mecz z pewnością Jeleniewski będzie gotowy. Część kibiców Polonii zwraca też uwagę na to, że Basso wygląda jakby po zimie mocno przytył. Gdy spojrzymy na jego zdjęcia, faktycznie możemy odnieść takie wrażenie. Duńczyk jednak jest po prostu pucułowaty na twarzy, więc pewnie stąd takie insynuacje. Na torze problemów z wagą nie widać, lecz należy też powiedzieć sobie wprost, że Basso może mieć w tym kierunku inklinacje, ze względu na typ sylwetki. Takich zawodników było już jednak wielu, nawet na światowym poziomie.