Czasem jest tak, że zawodnik pod wpływem jakichś negatywnych emocji albo skumulowania kilku porażek w krótkim odstępie czasu podejmuje decyzję o zakończeniu kariery. Tę decyzję szybko odwołuje lub stopniowo dociera do niego po prostu, że postąpił zbyt pochopnie. Jednak ciągnie wilka do lasu i trudno jest tak zwyczajnie porzucić coś, co często robiło się od najmłodszych lat. To coś więcej niż tylko sposób na życie, to już forma uzależnienia. Powrotu raczej nie będzie jednak u Jordana Stewarta, byłego zawodnika np. Wandy Kraków. O tych występach z pewnością Australijczyk chce jak najszybciej zapomnieć, bo nie dość że zespół z kretesem przegrywał mecz za meczem, to jeszcze zawodnicy przeważnie jeździli za darmo. Patologiczna sytuacja finansowa i organizacyjna spowodowała, że w Krakowie na kilka lat zniknął w ogóle żużel jako dyscyplina. Prawdopodobnie wróci już niedługo. W przeciwieństwie do Stewarta. Był nadzieją Australii, ale odechciało mu się żużla Jordan Stewart w rozmowie ze Speedway Starem powiedział, że żużel przestał go pociągać i przysparzać satysfakcji. Wypalił się i poczuł wręcz coś w rodzaju zniechęcenia do tego sportu. Swego czasu Stewart był jednym z bardziej utalentowanych chłopaków w swoim kraju i naprawdę wydawało się, że coś może z niego być. Poziom sportowy jednak niespodziewanie zaczął mu bardzo szybko spadać. W zasadzie wręcz wielu o nim zapomniało. Najpewniej zatem biorąc pod uwagę słowa Stewarta, tutaj będziemy mieli do czynienia z powrotem do sportu żużlowego. Australijczyk pójdzie inną drogą, która być może da mu większą radość niż żużel. Dobrze, że Jordan był w stanie sam uświadomić sobie, że coś się u niego skończyło. Ma raptem 25 lat, więc może jeszcze osiągnąć sukces w różnych dziedzinach życia. Nie ma sensu zmuszać się do żużla, bo zapewne i tak już nic by z tego nie było.