Na łamach Wirtualnej Polski Eryk Jóźwiak w bardzo ostrych słowach wypowiedział się na temat Karola Żupińskiego i Kamila Marcińca. - Zastanawiam się, czy nie brać jednego na sztukę do Bydgoszczy, by zdobył jeden punkt w biegu młodzieżowym. Ja na ich miejscu sam bym podszedł do trenera i powiedział, że mi wstyd. Szkoda metanolu, opon i wszystkiego. Przekażmy pieniądze które mielibyśmy dać na opony na schronisko lub dom dziecka. Jest mi wstyd przed ludźmi, ale musimy ich wystawić. Oni atakowani przez słońce lub wiatr się wywracają i nie potrafią się podnieść. Trzeba nie tylko kierować motocyklem, ale również używać głowy - stwierdził. Od razu powiedzmy wprost, że w ocenie umiejętności swoich zawodników Jóźwiak raczej się nie pomylił. Obaj młodzieżowcy mają po 20 lat i rzeczywiście momentami na torze wyglądają tragicznie. Czy jednak menedżer powinien publicznie aż tak ich rugać? To już osobna kwestia. Postanowiliśmy zapytać o ocenę tej sytuacji Jacka Frątczaka. Były menedżer jest oburzony Oburzenie i zniesmaczenie - takie dwa uczucia towarzyszyły Jackowi Frątczakowi, gdy zapytaliśmy go o sprawę Jóźwiaka i juniorów. - To niedopuszczalne. Eryk Jóźwiak powinien tych chłopaków tak samo publicznie przeprosić. On im po prostu naubliżał. Byłem menedżerem i też zawodzili u mnie juniorzy, ale w życiu bym czegoś takiego nie powiedział. Były menedżer Get Well Toruń zwrócił uwagę na to, że Jóźwiak uderzył w bardzo młodych ludzi. - Odporność psychiczną juniorów jest dużo niższa. Oni naprawdę biorą to do siebie. Gdy prowadziłem drużynę z Torunia, zawodził Igor Kopeć-Sobczyński. Krytyka wokół niego była niesamowita. Mówiłem: zostawcie go. Ileż można. To naprawdę ma swoje granice. Wszystko da się przedstawić w merytorycznych słowach - uważa. - Oczywiście, że czasem trzeba zrugać juniora, gdy jest konieczność. Ale niech trener/menedżer robi to w cztery oczy, na treningu, w oparciu o konkretną sytuację. A nie w mediach i w sposób publiczny. Dla mnie to naprawdę ostre przegięcie. Co ci chłopacy mają teraz o sobie myśleć? - zapytał na koniec Jacek Frątczak. Czytaj także:Komentator bawił się w adwokata, a zadziobał własne gniazdoKrólewski kontrakt dla króla. Całość płatna z góry!Nie gryzą się w język. Chcą sportowej rywalizacji