Jako że klub z Bydgoszczy pożegnał się z Szymonem Szlauderbachem, zaczęły się poszukiwania jego następcy, czyli żużlowca U24. Rynek był mocno przebrany, zresztą jak co roku. Polonia początkowo miała kilku kandydatów, a faworytem nowego menedżera bym Jonas Seifert-Salk. Bajerski miał już nim styczność w PSŻ-cie Poznań. Zna możliwości tego żużlowca i chciał sobie mieć go w swoim zespole. Jak sam jednak mówi, brak tego zawodnika w Polonii to konsekwencja opieszałości. W rozmowie z "Tygodnikiem Żużlowym" Tomasz Bajerski przyznał, że wraz z prezesem Jerzym Kanclerzem zbyt długo zwlekali, jeśli chodzi o Seiferta-Salka. - Zbyt późno zaczęliśmy działać. Chciałem go mieć w drużynie, bo wcześniej z nim pracowałem - powiedział. Generalnie Polonia jednak tak czy inaczej znalazła niezłego U24. Tim Soerensen to jeden z najlepszych żużlowców 2. Ligi zeszłego sezonu. Pytanie, jak odnajdzie się o klasę wyżej. Polonia ma menedżera, który lubi stawiać na swoim W Bydgoszczy w ostatnich latach był problem z obsadzeniem stanowiska menedżera drużyny. Początkowo tę rolę pełnił sam Jerzy Kanclerz, ale walka o utrzymanie zespołu w 2. Lidze w 2020 już go przerastała. Wziął więc Lecha Kędziorę, ale wielu uważało że i tak rządzi prezes z "tylnego fotela". Zresztą kariera Kędziory w Polonii była tak czy inaczej krótka i nieudana. Potem za prowadzenie zespołu wziął się syn prezesa, ale niespecjalnie się do tej funkcji nadawał. Stąd pomysł z Tomaszem Bajerskim, byłym bardzo dobrym żużlowcem, uczestnikiem cyklu GP w sezonie 2003. To człowiek o wielkim doświadczeniu i przede wszystkim z wielką wiedzą praktyczną, a nie tylko teoretyczna. Jest jednak jeden problem. Bajerski lubi postawić na swoim, a w Polonii niekoniecznie musi być to mile widziane. Póki co relacje układają się dobrze, ale przecież do sezonu jeszcze kilka tygodni. Nerwy mogą się pojawić np. przy pierwszych porażkach.