Motor Lublin spełnia oczekiwania kibiców. Większość ekspertów uważała, że wygrają w Zielonej Górze. Wygrali, ale zdziwienie było w postaci wielkości zwycięstwa. 28 punktów pokazało, że przewaga była druzgocąca, a najlepsze w tym wszystkim jest to, że były jeszcze jeszcze rezerwy. Bartosz Zmarzlik mógł przecież pojechać lepiej, bo nie ustrzegł się wpadki. Walczą o zwycięstwo Na zupełnie innym biegunie znajduje się Włókniarz, który przegrał u siebie 12 punktami z drużyną Bayersystem GKM-u Grudziądz. Żużlowcy częstochowskiego klubu często zostawali na starcie, co utrudniało im wygrywanie biegów. To jednak nie spowodowało, że nastroje w ekipie Włókniarza upadły, wręcz przeciwnie. - Będziemy próbować zrobić tak, by poprawić te starty w najbliższym czasie - mówi nam Mariusz Staszewski. Na pytanie, jaki wynik by go satysfakcjonował odpowiada wprost, że zwycięstwo. To pokazuje, że trener Staszewski chce zaszczepić mentalność zwycięzcy w zespole. Z punktu psychologii wydaje się, że takie podejście jest całkowicie słuszne. Czy mogą postraszyć Motor? Wydaje się, że na dzisiaj myśli o pokonaniu Motoru mogą znajdować się jedynie w sferze marzeń. Orlen Oil Motor Lublin to drużyna kompletna, a w Częstochowie próżno szukać strzelb poza Jasonem Doylem, który mogłyby trzymać wynik w Lublinie. O wiele trudniej liczyć na to w przypadku Piotra Pawlickiego, który w poprzednim roku jechał dwukrotnie w Lublinie. Zdobył łącznie 11 punktów w 10 biegach. Wszystko będzie natomiast wiadome 19 kwietnia. Wtedy o godzinie 18.00 rozpocznie się spotkanie Motoru z Włókniarzem.