Dariusz Ostafiński, Interia: Ile ofert miał Norick Bloedorn? Dariusz Mońka, menadżer zawodnika: Dużo. Z każdego klubu pierwszej ligi. Ekstraligowe też się nim interesowały. To dlaczego ROW Rybnik i pierwsza liga? - Doszliśmy do wniosku, że Norick jest młody i ma się rozwijać. W pierwszej lidze będzie mu łatwiej. Na razie mamy porozumienie dotyczące rocznego kontraktu. Zobaczymy, jak to się będzie rozwijało. Nie jest powiedziane, że na roku się skończy. Opcja dłuższej jazdy w ROW-ie jest otwarta. Czym ROW Rybnik przekonał Bloedorna Czym ROW was przekonał? - Warunki, jakie dostał Norick są oczywiście dobre, ale przyjęcie tej oferty miało duży sens od strony logistycznej i nie tylko. Z Rybnika jest blisko na kilka lotnisk. No i ja tutaj jestem, bo mieszkam na Górnym Śląsku. Norick będzie miał u mnie bazę, może tutaj trzymać swoje motocykle. Będzie mu wygodniej, będzie miał gdzie mieszkać. Ci, których oferty pan odrzucił, byli bardzo rozczarowani? - Tak, jak zawsze. Teraz dla jednych jestem przyjacielem, a dla innych wrogiem. Niektórzy mi podziękowali za rozmowy, wykazując zrozumienie. Inni są źli i dają to odczuć. Nie ma jednak żadnego powodu do złości, bo ja nie robiłem licytacji. Oferowane stawki były podobne. Jak powiedziałem, przesądziło to, że mieszkam blisko klubu. To była wartość dodana. Bloedorn poradzi sobie jako zawodnik U24? - Zebrał w tym i ubiegłym roku duże doświadczenie, bo w Landshut był kimś więcej niż tylko juniorem. Poza tym poznał pierwszoligowe tory. No i nie ma żadnego przeskoku do wyższej ligi. Myślę, że sobie poradzi. To może być drugi Smolinski Myśli pan, że kiedyś Bloedorn może dać niemieckim kibicom tyle szczęścia, co kiedyś Smolinski? - Historia zatacza koło. 19 lat temu przyjechałem do Rybnika z 19-latkiem Martinem Smolinskim. Po 19 latach przyjadę z kolejnym chłopakiem, który ma papiery na dobrą jazdę. Ja bym chciał, żeby to był drugi Smolinski, ale pamiętajmy, że to jest żużel, że może się zdarzyć wszystko. Wypadek, kontuzja i wszystko się sypie. Zresztą każda kariera ma wzloty i upadki. Gwiazdy często wpadają w turbulencje. Latami robią dwucyfrówki, a nagle dwóch, trzech punktów nie potrafią zdobyć. Norick gwiazdą na razie nie jest, ale rozumiem, że aspiracje ma. - To jest skromny, fajny i zawsze uśmiechnięty chłopak oddany w pełni żużlowi. A ja mu chcę bardzo pomóc. I zrobię to, czerpiąc z doświadczenia, jakie zdobyłem, pomagając Martinowi. U niego zawsze mi się podobało to, że był i pozostał kolorowy. I szanował ludzi. U Martina nigdy nie było tak, że robił coś dla sponsora, gdy ten dał mu tysiąc euro. Tego, który dawał 50 euro, traktował tak samo. Bloedorn i Smolinski walczą o medale Bloedorn walczy w tym roku o medal w SGP2. Polska konkurencja jest jednak bardzo mocna. - Norick ma jednak szansę na brąz. Będzie oczywiście ostra walka o to trzecie miejsce, wszystko może się zdarzyć, ale póki te kilka biegów przed nami, to będziemy się bardzo starać. A co z karierą Smolinskiego? - Myślimy o starach w drugiej lidze. Z Landshut się pożegnał, a teraz koncentruje się na startach na długim torze, gdzie dzieli go jeden punkt od pierwszego miejsca. Po kontuzjach miał mało jazdy, ale teraz nadrabia. Przed nami finałowa runda mistrzostw świata w Muhldorf, potem jeszcze drużynówka i zrobimy spotkanie, na którym zapadną finalne ustalenia. Jednak nasze wewnętrzne ustalenia są takie, że celujemy w drugą ligę. Komuś jeszcze pan pomaga? - Robertowi Chmielowi, który jest w Kolejarzu Opole i dobrze sobie radzi. Odżył. Mocno zainwestował. Notabene jeździ na silnikach Martina. Zmienił podejście, jest w tym więcej luzu i zabawy, co przełożyło się na wyniki. Robi dużo punktów nie tylko w Kolejarzu, ale i też w lidze szwedzkiej. Za rok dalej ma jeździć w Opolu, bo ma ważny kontrakt.