Polski żużel w środku tygodnia? To brzmi surrealistycznie. W takie dni do tej pory odbywały się tylko mecze przełożone lub zawody indywidualne, ewentualnie jakieś sparingi rozgrywane przed sezonem, które i tak nie cieszyły się większym zainteresowaniem. Od sezonu 2025 nastąpi jednak zmiana. Mecze Speedway 2. Ekstraligi będą rozgrywane w czwartki. Czy to dobra decyzja? Nie będziemy jej oceniać, ale już ocenili ją kibice. W zdecydowanej większości są oni bardzo niezadowoleni, mówiąc że czwartek to nie jest dzień na żużel w Polsce. Wielu uważa, że ten pomysł się nie przyjmie. - Jakoś nie widzę w czwartek klimatu dla meczu ligowego w Polsce. Żużel to nie piłka, w której czasem są kolejki w środku tygodnia. Nie porównujmy się jednak z tak globalnym sportem. Musimy mierzyć siły na zamiary - napisał pan Jarosław z Krosna. - Absolutnie nie podoba mi się ten pomysł. Czwartek to dzień, w którym wielu z nas długo pracuje i nawet na mecz o 18:00 możemy nie zdążyć. O wyjazdach już nie wspomnę. W piątki zdecydowanie łatwiej wziąć wolne - zauważył pan Karol z Bydgoszczy. Sporo jest komentarzy w podobnym tonie od kibiców z bardzo wielu żużlowych ośrodków. Ucierpią nie tylko kibice. Co z zawodnikami? W czwartki rozgrywane są mecze niektórych lig angielskich i niższych klas w Szwecji. Startuje tam sporo żużlowców z polskich lig. Wobec nowego terminu meczów Speedway 2. Ekstraligi wielu będzie zmuszonych do ograniczenia sobie źródeł dochodu i konieczności wyboru. Zapewne postawią na Polskę, bo to tu zarabia się najwięcej. Ale dla średniej czy słabej klasy zawodnika każdy pieniądz jest dobry, a w tym momencie te pieniądze będą im ograniczone. Być może niektórych zmusi to wręcz do rozważenia końca kariery. Tak daleko w przód na razie jednak nie ma sensu wybiegać. Fakty są takie, że zmiana z soboty na czwartek z pewnością będzie odczuwalna i całe środowisko będzie musiało się do niej przyzwyczaić. Na ten moment opinie są raczej niepochlebne, ale dajmy temu sprawdzić się w życiu realnym. Być może stosunkowo szybko wszyscy do tego przywykniemy, a i zawodnicy jakoś sobie poradzą. W końcu przez całą karierę mają logistyczny "młyn", konieczność dopinania terminów często na ostatnią chwilę, więc może i teraz coś wymyślą. Sytuacja wydaje się trudna, ale niekoniecznie musi być bez wyjścia.