Zdziwili się ci, którzy spodziewali się lania, jakie Betard Sparta Wrocław miała urządził ebut.pl Stali Gorzów. Gospodarze uchodzili za wielkiego faworyta tego meczu, a niewielu dawało jakiekolwiek szanse przyjezdnym. Okazało się jednak, że skuteczna jazda liderów gości pozwoliła niemal przez całe spotkanie myśleć nawet o zwycięstwie. Ostatecznie zabrakło niewiele. Dream team z Wrocławia miał spore problemy Już otwarcie zawodów pokazało, że Stal nie przyjechała do Wrocławia tylko "odbębnić" to spotkanie. Podwójne zwycięstwo na otwarcie przeciwko parze Artiom Łaguta - Tai Woffinden dało jasny sygnał, że gorzowianie tanio skóry nie sprzedadzą. I tak właśnie było, bo przez cały mecz wynik utrzymywał się na styku. Kiedy tylko gospodarze wypracowali sobie sześciopunktową przewagę, wtedy do akcji wkraczał trener Stanisław Chomski, który umiejętnie wykorzystywał roszady taktyczne. Sparta choć uchodzi za dream team, to gwiazdy tej drużyny wcale nie ustrzegły się błędów. Dość powiedzieć, że wrocławianie jechali w tym meczu na plecach rewelacyjnego Daniela Bewley'a i juniora Bartłomieja Kowalskiego, który zdobywał bardzo cenne punkty. Tego samego powiedzieć nie można o innych liderach, bo im dość regularnie zdarzały się wpadki. Najsłabiej wyglądał przede wszystkim Tai Woffinden, który znów miał problem z prędkością na dystansie. Gorzowianie choć mogą wyjechać z Wrocławia z podniesioną głową, to muszą żałować sytuacji, jaka miała miejsce w biegu trzynastym. W nim para Anders Thomsen - Martin Vaculik przez chwilę jechała na podwójnym prowadzeniu. Taki wynik pozwoliłby Stali zmniejszyć stratę do dwóch punktów. Problem jednak w tym, że liderzy gości kompletnie się nie dogadali. Słowak poprzeszkadzał prowadzącemu Duńczykowi i skończyło się na tym, że minął ich Bewley. Po biegu panowie mieli sobie sporo do powiedzenia. Była żywiołowa dyskusja i wzajemne tłumaczenia. Śmiało można powiedzieć, że był to moment meczu. Stal miała Spartę na wyciągnięcie ręki, ale szansy nie wykorzystała. 41 punktów to wielki sukces Stali Inna sprawa, że gości i tak mogą mówić o dużym sukcesie. Przed meczem mało kto dawałby tej drużynie 40 punktów. A tę granicę udało się złamać, co sprawia, że kwestia bonusu w dwumeczu pozostaje sprawą otwartą. Na koniec warto wspomnieć, że choć obejrzeliśmy we Wrocławiu wielkie ściganie i świetne widowisko, to gołym okiem widać, że Spartanie mają jakiś problem ze swoim domowym torem. Najlepszym dowodem są męczarnie liderów. Smutny Tai Woffinden i rozkładający ręce Piotr Pawlicki. Ten dream team czeka jeszcze trochę pracy. Betard Sparta Wrocław - ebut.pl Stal Gorzów 49:41 Betard Sparta Wrocław: 9. Tai Woffinden - 3+1 (1,1*,1,w) 10. Daniel Bewley - 12 (3,2,3,3,1) 11. Artiom Łaguta - 10+1 (0,2*,2,3,3) 12. Piotr Pawlicki - 6+1 (1,3,1*,1) 13. Maciej Janowski - 10 (3,1,3,0,3) 14. Kacper Andrzejewski - 0 (0,0,0) 15. Bartłomiej Kowalski - 8+1 (3,3,2*,0) ebut.pl Stal Gorzów: 1. Szymon Woźniak - 10+2 (2*,2,2,2*,2) 2. Wiktor Jasiński - 0 (0,0,0,-) 3. Martin Vaculik - 10+1 (3,1,2,3,1*,0) 4. Oskar Fajfer - 3+1 (2,0,1*,-) 5. Anders Thomsen - 13+1 (2,3,3,2,1*,2) 6. Mateusz Bartkowiak - 2+2 (1*,1*,0) 7. Oskar Paluch - 3 (2,0,1) 8. Mathias Pollestad - 0 (0)