Ręce precz od toru To było taki rodzaj widowiska, w trakcie którego baliśmy się mrugnąć oczami, żeby czegoś istotnego nie przegapić. Mijankami, zapierającymi dech w piersiach akcjami, które zobaczyliśmy w Częstochowie moglibyśmy obdzielić pewnie z połowę meczów w rundzie zasadniczej. Arena Zielona-Energia.com kipiała wprost od emocji i nie jest w tym ani grama przesady. Spotkanie zielona-energia.com Włókniarza z eWinner Apatora Toruń reklamowano jako świętą wojnę, nie tylko taką z nazwy, ale również w znaczeniu dosłownym. Pod Jasną Górę przyjechał przecież zespół, którego klub ma siedzibę w mieście ojca Rydzyka. Tylko, że w meczu najbardziej "uduchowionych" ekip, grzecznych chłopców policzylibyśmy na palcach jednej ręki. Panowie nie szczędzili sobie uprzejmości na torze, a sytuacja podczas wyścigów zmieniała się jak w mitycznym kalejdoskopie. Trudno się jednak dziwić, gdy na szali leży faza play-off. Kolekcjonerzy zer z Torunia W nomenklaturze piłkarskiej zwykło się mawiać, że szybko strzelona bramka ustawiła zawody. W Częstochowie mecz ustawiły dwa z rzędu 5-1 na korzyść Włókniarza. Potem gra szła już o bardzo ważny w końcowym rozrachunku punkt bonusowy. Gospodarze mieli do odrobienia sześć punktów z Motoareny. Kacper Woryna, jeden z liderów Włókniarza pokusił się o stwierdzenie, że jeśli jego ekipa nie przechwyci tego dodatkowego "oczka", to będzie wstyd. Cała drużyna wzięła sobie chyba, to odważne zdanie kolegi do serca, bo w pierwszych dwóch wyścigach "poskładała" torunian jak najlepszej jakości szwajcarskie scyzoryki. Nim kibice przed telewizorami zdążyli się wygodnie rozsiąść w fotelach, częstochowianie z nawiązką odrobili różnicę z Torunia. Komentujący spotkanie w Canal+sport Maciej Noskowicz posłużył się idealną metaforą, stwierdził, że przewaga Włókniarza zaczęła rosnąć w błyskawicznym tempie, podobnie jak ceny paliw na stacjach benzynowych w Polsce. Na dzień dobry przyjezdni nie łapali się na szprycę zawodnikom Włókniarza. Światełkiem w tunelu, które za chwilę zgasło był przez moment Fredrik Lindgren. Szwed w trzecim biegu był tak przerażająco wolny, że prawdopodobnie minęłaby go nawet idąca pieszo pielgrzymka pod Jasną Górę. Sęk w tym, że potem grał już taki koncert, że aż prosiło się o bisy. W szóstej gonitwie rzucił się w kosmiczną pogoń za Przedpełskim i Smektałą, jakby obaj porwali mu ukochaną kobietę. Na ostatnim okrążeniu za jednym zamachem wyprzedził duet eWinner Apatora. A to był tylko prolog, do tego co działo się później. Toruń opuszczał Częstochowę z pustymi rękoma, bo upodobał sobie kolekcjonowanie zer. Dla odmiany podopieczni Lecha Kędziory uzbierali ich zaledwie trzy. Różnicę zrobili młodzieżowcy. 12-1, to jest miazga, przepaść. O pomstę do nieba wołała postawa Jacka Holdera. Niewiele do toruńskiego worka dorzucił też były żużlowiec Włókniarza - Paweł Przedpełski. Robert Sawina nie oszczędzał swoich armat, ale niestety dwoma zawodnikami nie da się na dłuższą metę trzymać w kontakcie. Aż 31 z 40 punktów wywalczyli genialni Robert Lambert i Patryk Dudek, którzy byli najbardziej zapracowanymi zawodnikami gości. Pod taśmą stawali bowiem po siedem razy. Brytyjczyk na otarcie łez pobił rekord częstochowskiego toru. We Włókniarzu tylko Leon Madsen wykręcił dwucyfrówkę, ale reszta jego kolegów i tak stanęła na wysokości zadania. Tam czuć było monolit. ZIELONA-ENERGIA.COM WŁÓKNIARZ CZĘSTOCHOWA: 50 FOR NATURE SOLUTIONS APATOR TORUŃ: 40 zielona-energia.com Włókniarz Częstochowa: 50 9. Leon Madsen 13 (3,2,2,3,3) 10. Bartosz Smektała 5+2 (1,1*,0,2,1*) 11. Kacper Woryna 9+1 (2*,3,2,2,0) 12. Jonas Jeppesen 3+1 (1,1,1*,-) 13. Fredrik Lindgren 8+2 (0,3,2*,1*,2) 14. Mateusz Świdnicki 8+1 (2*,3,3,0) 15. Jakub Miśkowiak 4+1 (3,0,1*) 16. Kajetan Kupiec - nie startował For Nature Solutions Apator Toruń: 40 1. Paweł Przedpełski 6+1 (0,2,1*,1,2,0) 2. Patryk Dudek 16+1 (3,2,1,3,3,3,1*) 3. Jack Holder 2+1 (1,0,0,1*,-,-) 4. Zastępstwo zawodnika 5. Robert Lambert 15+1 (2*,2,3,3,0,3,2) 6. Krzysztof Lewandowski 1 (1,0,0) 7. Denis Zieliński 0 (0,0,0) 8. Karol Żupiński - nie startował