Sparta - GKM. Cudu jednak nie będzie? Zespół z Grudziądza rozbudził apetyty wszystkich kilkoma naprawdę dobrymi meczami na własnym torze. Szczególnie mowa o tych, w których startować nie mógł kontuzjowany Nicki Pedersen. W obliczu potknięć Betard Sparty Wrocław okazało się, że GKM wcale nie jest pozbawiony szans na awans do szóstki i startów w play-offach. Aby jednak ten cel zrealizować, podopieczni Janusza Ślączki muszą wygrać w piątek na Stadionie Olimpijskim. I choć ten mecz "sprzedawany" jest pod hasłem batalii o rundę play-off, to w kuluarach mało kto wierzy, że GKM jest w stanie sprawić niespodziankę i pokonać Spartę. W klubie słyszymy, że wszyscy doskonale zdają sobie sprawę z siły mistrzów Polski, a przede wszystkim słabej postawy grudziądzkich zawodników na wyjazdach. Faktycznie pod obecność kontuzjowanego Pedersena i zawieszonego Wadima Tarasienko zespół jedzie ponad stan, jednak sukces we Wrocławiu należy rozpatrywać w kategoriach mission impossible. W GKM-ie nikt więc nie robi sobie wielkich nadziei, choć oczywiście nie jest tak, że drużyna wywiesza białą flagę. Wręcz przeciwnie. Starty w lidze szwedzkiej odpuścił sobie Przemysław Pawlicki, który ciągle ma problemy z kontuzjowanym barkiem. Podobnie Norbert Krakowiak, który zamierza skupić się na testach sprzętu i spokojnym przygotowaniu. Dobry wynik grudziądzan zależy bowiem w dużej mierze od uwarunkowań sprzętowych. Historia bezwględna dla GKM-u W sześciu ostatnich sezonach GKM we Wrocławiu ani razu nie zdobył 40 punktów. Ta statystyka nie dodaje optymizmu gościom. W poprzednich rozgrywkach z reguły jeździli w pełnym składzie, a i tak Stadion Olimpijski niespecjalnie im sprzyjał. 62:27 (2021), 52:37 (2020), 51:38 (2019), 61:29 (2018), 52:38 (2017) - te wyniki mówią same za siebie.