Stal Gorzów i Falubaz Zielona Góra przywykły do tego, że biją się o znacznie wyższe miejsca w tabeli niż pozycje 7-8. Ten sezon jest jednak wyjątkowo trudny dla obu drużyn. Eksperci są zgodni i przewidują, że sufitem obu klubów będzie spokojne utrzymanie. Po tych derbach ktoś może stracić pracę Zasadniczo nerwowo jest w obu środowiskach. Stal ma olbrzymie problemy niemal na każdej pozycji. Czkawką odbija się drużynie brak zawodnika U-24. Szczególnie, gdy zawodzi Oskar Fajfer, a liderzy do spółki z Andrzejem Lebiediewem punktują w kratkę. W Gorzowie już zdali sobie sprawę z tego, że punktów trzeba szukać u siebie, bo wyjazdy z góry można spisać na straty. Falubaz z kolei miał trudny terminarz, a to w połączeniu z problemami sprzętowymi zawodników dały fatalny obraz tej drużyny. A przecież zielonogórzanie mieli walczyć o medale. Oczywiście nie można wykluczyć, że zespół jeszcze wyjdzie z kryzysu i pojedzie na miarę swojego potencjału w tych rozgrywkach. Musi to jednak stać się prędzej niż później, bo za chwilę ktoś w klubie milionera Stanisława Bieńkowskiego może nie wytrzymać presji i pójdą zwolnienia. Nie ma bowiem tajemnicy w tym, że posada menedżera i dyrektora sportowego Piotra Protasiewicza wisi na włosku. Zielonogórskie otoczenie jest mocno podzielone, a były żużlowiec ma sporo przeciwników. Potrzebuje więc w niedzielę zwycięstwa jak ryba wody, aby ściągnąć z siebie krytykę i złą aurę. Mecz podwyższonego ryzyka, będzie komplet widzów Wszystko wskazuje na to, że trybuny tradycyjnie zostaną szczelnie wypełnione przez kibiców. Na razie sprzedaż biletów idzie dobrze, a niektóre sektory wyprzedane są już w całości.To jednak nic nowego, bo derby ziemi lubuskiej w żużlu mają swoją renomę. To ligowy klasyk o wielkim znaczeniu. Niektórzy mówią wprost, że to takie żużlowe El Classico. Atmosfera tych spotkań jest taka, że nikt za wszelką cenę nie chce przegrać, a ludzie żyją meczem długie dni. W tym roku z pewnością będzie podobnie.