- Zabrakło mi paliwa w zbiorniku. Mam zaufanych ludzi w swoim teamie. Bardzo ich lubię i szanuję, a mechanicy wykonują dla mnie ogrom pracy przez wiele ostatnich lat. Pech się zdarza. Nie pamiętam, kiedy miałem defekt z winy mechaników, czy jakikolwiek inny defekt w oficjalnych zawodach, nie licząc sytuacji, gdy po prostu ja zamknąłem gaz i nie dojechałem do mety. Dlatego też nikt nie straci pracy, a wyciągniemy wnioski z tej sytuacji. Coś musiało pójść nie tak, jak powinno. Szkoda gadać... nie wiem, jak to się stało i jak do tego mogło dojść - wyznał Andrzej Lebiediew. Kipi z niego sportowa złość Nie ulega wątpliwości, że gdyby Andrzej Lebiediew dojechał na prowadzeniu w dziesiątym wyścigu, leszczynianom najprawdopodobniej zabrakłoby argumentów, by wyrwać zwycięstwo. - Mieliśmy dużo szczęścia, a mówią, że szczęście sprzyja lepszym - mówił nam po meczu Piotr Baron (więcej TUTAJ). Lebiediew zdaje sobie sprawę, że mecz mógłby się potoczyć inaczej, gdyby nie defekt i przyznaje, że czuje sportową złość. - Ten mecz to jeden duży pech po mojej stronie, który tak naprawdę zabrał nam ligowe punkty. Musimy skupić się, pracować dalej i trzymać kciuki za pogodę w Krośnie żeby pojeździć trochę przed domowym meczem. Czuję sportową złość, chociaż nie wiem, czy mogę być na coś zły. Przydarzył się zwykły pech. Jestem przygotowany do sezonu sprzętowo i mentalnie. Będę się starał utrzymać poziom sprzętowy, by te motocykle jak najlepiej rozumieć i by jak najlepiej jeździły. Muszę teraz jeździć i nabierać pewności siebie, by ze zmianą pogody ustawienia silników nie uciekły - przyznaje kapitan Wilków. Pogoda sprzyjała Wilkom Krośnieńska aura nie sprzyja Wilkom, bo podopieczni Ireneusza Kwiecińskiego wciąż nie wyjechali na własny tor. Za to pogoda, którą Cellfast Wilki Krosno napotkały w Lesznie była dla nich wręcz wymarzona. - Gospodarzom było się trudniej dopasować do nawierzchni niż nam, bo pogoda zmieniła tor. Na pewno trenowali na innej nawierzchni. Nam to wszystko jedno jaka będzie pogoda, gdy jedziemy na mecz wyjazdowy. Przyjeżdżamy na wyjazd i z marszu ustawiamy zębatki, czy gaźniki - zakończył Andrzej Lebiediew.