Matej Zagar ofiarą własnej gry Zaraz po spadku Stelmet Falubazu Zielona Góra wydawało się, że Słoweniec zdecyduje się na pozostanie w drużynie i razem spróbują wrócić do PGE Ekstraligi. Taki był też plan klubu, który przedłużenie umowy z tym zawodnikiem traktował priorytetowo. Ważny kontrakt miał Max Fricke, więc działacze chcieli jeszcze jednego silnego obcokrajowca. Matej Zagar był naturalnym kandydatem tym bardziej, że zdążył poznać klub i miejscowy tor. Były uczestnik cyklu Grand Prix dostał bardzo dobrą ofertę przekraczającą grubo ponad milion złotych. To zawodnika nie usatysfakcjonowało.Wszystko przez nowy kontrakt telewizyjny i jeszcze więcej kasy, jaką można zarobić w PGE Ekstralidze. Zagar liczył, że część tego "tortu" może trafić do jego kieszeni, więc nie chciał ruszać się z najlepszej ligi świata. Początkowo liczył, że zgłosi się do niego beniaminek z Ostrowa, ale tam większych zmian w składzie nie planowano. Dołożono tylko Chrisa Holdera i na tym transfery się skończyły. A giełda ułożyła się w ten sposób, że Zagar nie miał już żadnej innej opcji. Zrozumiał, że jest skazany na eWinner 1. Ligę Zagar nie miał więc wyjścia i musiał wrócić do negocjacji z klubami z eWinner 1. Ligi. Powrotu do Zielonej Góry i lukratywnej oferty już nie miał, bo spadkowicz sięgnął po numer dwa na swojej liście, czyli Rohana Tungate'a. Gra o jego podpis rozstrzygnęła się między Cellfast Wilkami Krosno a Abramczyk Polonią Bydgoszcz. Słoweniec ostatecznie wylądował w tej drugiej drużynie, ale dziś wydaje się, że miałby więcej szans na lepszy kontrakt w Zielonej Górze. Falubaz ma bowiem znacznie większy budżet od bydgoszczan, więc pole do negocjacji było nieco większe.Swoją drogą idąc za słowami trenera Piotra Żyto, wydaje się, że gdyby Zagar ostatecznie zdecydował się na podpisanie kontraktu warszawskiego, to na wiosnę mógłby dostać to, co tak bardzo chciał. Na taki ruch zdecydował się Rune Holta, który długo negocjował z ROW-em Rybnik, ale postanowił spokojnie poczekać i wiosną zebrać oferty. Norweg z polskim paszportem jest już u schyłku kariery i chciałby podpisać jeszcze jeden wielki kontrakt. Podobnej decyzji nie podjął jednak Słoweniec, który najpewniej wolał mnie spokojną zimę.