Pracujący w operze Nova Jarosław Gamszej od wielu lat zbiera gadżety związane z historią Polonii Bydgoszcz. Ma mnóstwo żużlowego sprzętu, w większości otrzymanego od zawodników lub ich rodzin. Zdobył sobie już spore zaufanie i bardzo często żużlowcy wolą jemu właśnie przekazać jakieś cenne rzeczy związane z ich karierą niż narazić je na zapomnienie i pokrycie się kurzem na domowej półce lub w piwnicy. Gamszej jest pasjonatem sportu żużlowego i kilka razy organizował już także spotkania byłych zawodników, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem. Kibice też chcieli brać w nich udział, ale dla wszystkich nie wystarczyło miejsc. - Każda pamiątka jest dla mnie cenna. Zbieram wszystko, co się da. Często przywożą mi to sami żużlowcy lub ich rodziny. Dzwonią do mnie i pytają, czy to się przyda - mówił Jarosław Gamszej w kolejnym odcinku "Gryfa na przesłuchaniu". - Oczywiście, są eksponaty których bardzo mi brakuje. To na przykład plastrony Polonii z trzech pierwszych sezonów. Może kiedyś uda się je zdobyć, liczę na to. Ludzie mi bardzo pomagają. Pierwszy raz także sam klub mnie wspiera, choć pewnie czasem przysparzam dodatkowej pracy jego członkom - dodał. Marzeniem muzeum. Ludzie nie wiedzą, co mają w domach Już od wielu lat marzeniem Gamszeja jest utworzenie muzeum Polonii Bydgoszcz, które zresztą nie skupiałoby pamiątek stricte żużlowych, lecz także z innych sekcji, takich jak piłka nożna czy hokej na lodzie. - Jeśli pytają mnie o marzenie, to pozostaje ono niezmienne. Chciałbym, by udało się do tego doprowadzić. Niektóre eksponaty trafiają do mnie zupełnym przypadkiem. Dzwoni ktoś i pyta, czy dana rzecz będzie ok, bo znalazł i nie wie co z tym zrobić. Przyjeżdżam na miejsce i z wrażenie prawie serce mi staje, bo to coś naprawdę cennego. Ludzie nie wiedzą, co mają w domach - śmieje się. Z inicjatywy Jarosława Gamszeja cztery lata temu w Toruniu zorganizowano też retro derby pomiędzy Apatorem a Polonią. W zawodach wzięli udział byli żużlowcy obu drużyn, a samo wydarzenie cieszyło się sporym zainteresowaniem kibiców. Na torze pojawili się choćby Mirosław Kowalik, Michał Robacki czy Robert Sawina. Niektórzy prezentowali się świetnie, a sylwetka Robackiego wywołała u kibiców istny szok. Wielu mówiło, że spokojnie poradziłby sobie jeszcze w 2. Lidze. Na motocyklu siedział jak za najlepszych lat. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo