Bartosz Zmarzlik pewnie zwyciężył pierwszą rundę Grand Prix Niemiec w Landshut, choć Daniel Bewley był groźny w finałowym wyścigu rundy. Kiedy reprezentant Betard Sparty Wrocław napędzał się po szerokiej części toru, uderzył w bandę, co wybiło go z rytmu. Mimo tego starał się jeszcze przez pół wyścigu gonić naszego reprezentanta. - Myślałem, że złamałem nogę, poczułem ogromny ból. Na szczęście udało mi się dojechać do mety i teraz już ze stopą jest wszystko ok - powiedział Daniel Bewley. - Cieszę się ze swojego występu. Drugie miejsce mnie zadowala, tym bardziej że dzień nie zaczął się najlepiej. Wierzyłem w siebie, choć miałem numer 1, którego nikt w Grand Prix nie lubi - dodał zawodnik ze stajni Monster Energy, głównego sponsora cyklu GP. Żużel. Daniel Bewley zajdzie daleko, ale od Zmarzlika dzieli go przepaść Od kilku sezonów mówi się, że Daniel Bewley to materiał na mistrza świata. Po pierwszej rundzie Grand Prix te nastroje tonuje Leszek Tillinger. - Nie ten kaliber zawodnika. Wydaje mi się, że Bewley i Zmarzlik mają podobny styl jazdy i potrafią wywalczyć na dystansie dużo. Zmarzlik jest jednak bardziej wszechstronny, cechuje go przede wszystkim regularność, a tego brakuje Bewley’owi - tłumaczy nasz rozmówca. Żużel. Czas odczarować Warszawę. Zmarzlik może to zrobić Żaden Polak nie zwyciężył jeszcze rundy Grand Prix w Warszawie. Kolejna ku temu okazja nadejdzie 17 maja. To ostatni sygnał, bo za rok Grand Prix w Warszawie nie zagości. Stolica Polski będzie gospodarzem drużynowego pucharu świata. - W Warszawie faktycznie trudno wyrokować co się wydarzy. Sądzę, że nadszedł ten czas i Zmarzlik może tam zwyciężyć. Daniel Bewley będzie miał handicap w postaci jazdy na krótkim torze, a to przecież Brytyjczykom wychodzi, ale po zwycięstwo raczej nie sięgnie - zakończył Tillinger.