Niepokonany lider PGE Ekstraligi otworzy dziewiątą kolejkę zmagań domowym spotkaniem z czerwoną latarnią tabeli, Arged Malesą Ostrów Wielkopolski. Skazywani na pożarcie goście doszukują się promyczka nadziei w absencji lidera gospodarzy, Mikkela Michelsensa - Na torze w Lublinie nie będzie drastycznej różnicy, będą przecież go zastępować juniorzy. Mikkel zrobiłby pewnie około 18 punktów, młodzieżowcy zrobią może i trochę mniej, ale za to większy ciężar wezmą na siebie Hampel czy Drabik. Oni wiedzą, że muszą się spiąć. Kubera tak samo - hamuje optymistyczne zapędy Maciej Markowski, komentator stacji Eleven Sports, która będzie transmitować ten mecz. - Poza tym, Lampart i Cierniak to tak mocna para juniorska, że oni są w stanie wygrywać z każdym ostrowianinem. Myślę, że nie będzie tu żadnej niespodzianki. Być może ostrowianie znów dociułają się do 35, 37 albo nawet i 40 punktów, ale czy to byłaby jakaś sensacja? - pyta retorycznie. Drabik przegrywa z latem i silnikami? Podopieczni Jacka Ziółkowskiego wydają się dziś nieco słabsi niż przed kilkoma tygodniami. Z wyraźnym kryzysem zmaga się Maksym Drabik który w pierwszej fazie sezonu sprawował się kapitalnie. - Nie znam szczegółów, ale niewykluczone, że jego fantastyczne silniki po prostu poszły do serwisu. Maksym miał dwa wybitne mecze domowe, a co około piętnaście okrążeń jednostki napędowe muszą trafiać z powrotem do warsztatu. Poza tym zmieniła się pogoda. Zawodnicy nie chodzą już w czapkach zimowych ani nie zakładają ocieplaczy na silniki. Mamy parną, duszną pogodę. Zapowiada nam się bardzo gorące lato. Tutaj także upatrywałbym przyczyn jego problemów - tłumaczy dziennikarz. - Na niekorzyść ostrowian działa ich brak doświadczenia na lubelskim torze. Dawno się tam nie ścigali. Walasek, Gapiński, Soerensen, Nielsen, nie wspominając już o juniorach mogą mieć spore problemy z odnalezieniem się przy Alejach Zygmuntowskich. Berntzon przed rokiem brał udział w organizowanym tam turnieju Grand Prix, ale umówmy się, że nie pokazał tam jakiejś fenomenalnej dyspozycji - przypomina. Unia Leszno musi bać się GKM-u! Kibice dużo bardziej czekają na drugie z piątkowych spotkań, w którym ZOOLeszcz GKM podejmie zielona-energia.com Włókniarza Częstochowa. Po dobrym dwumeczu z Fogo Unią Leszno gospodarze zwietrzyli krew i znów marzą o awansie do fazy play-off. - Szanse mają na pewno. Moim zdaniem ich bezpośrednim rywalem w tej batalii jest dziś już tylko poturbowana Fogo Unia Leszno. Nawet. jeśli byłaby ona zupełnie zdrowa, to i tak widać, że zeszło z nich powietrze. Porażka w Grudziądzu, słaby wynik w rewanżu u siebie, a teraz najprawdopodobniej kolejna przegrana w Toruniu to najprawdopodobniej zapowiedź ich dalszych problemów. Jeżeli nie zaczną punktować u siebie, a mają przecież teraz bardzo trudne mecze z Wrocławiem i Lublinem, to będzie to niebywała szansa dla Grudziądza. O wyjazdach nie ma nawet co myśleć, bo w tak zdziesiątkowanym zestawieniu mogą przegrać nawet w Ostrowie - analizuje Markowski. Jeśli kujawsko-pomorski klub nie chce zakończyć sezonu na fazie zasadniczej, to w piątek musi odnieść zwycięstwo. - W mojej ocenie gospodarze mają jutro gigantyczne szans by pokonać Włókniarza, który szczerze mówiąc nie radzi sobie w Grudziądzu. Ta zwyżka formy GKM-u może ich ponieść. Są doskonale sklejeni z własnym torem. Nawet nieobliczalni Jakobsen i Krakowiak ustabilizowali nieco swą formę i to wcale nie na najniższym poziomie, tylko średniowysokim. Spokojnie mogą rywalizować z częstochowską drugą linią jak równi z równymi. Juniorka Włókniarza niby jest mocna, ale Pludra z Łobodzińskim już nieraz pokazywali na swoim torze plecy mocniejszym rywalom - wylicza nasz ekspert. Pawlicki wciąż słaby, ale coraz lepszy Szczególnie forma pierwszego z młodzieżowców napawa kibiców z miasta ułanów sporym optymizmem. W środę o mało co nie sięgnął on po Srebrny Kask. Zwycięstwo w prestiżowym turnieju stracił dopiero w dodatkowym wyścigu barażowym. - To nie jest przypadek! On już wcześniej potrafił wyskakiwać w różnych momentach, ale szybko łapał kontuzje. Teraz jeździ już rozważniej. Jest silny psychicznie. Przez cały sezon punktuje solidnie, no może poza meczem w Lublinie, jednak to było chyba mimo wszystko wkalkulowane. Widać w nim ogromny progres. On potrzebuje chyba takich szans jak w Lesznie, gdze trener mocno mu zaufał. Podczas tego spotkania przebywałem w parku maszyn i z tego co widziałem, to tylko Janusz Ślączka był pewny tej decyzji, a reszta sztabu już niekoniecznie. Jutro Kacper może mu się odwdzięczyć porządną jazdą - mówi dziennikarz. Jeśli ktoś może zatrzymać GKM w marszu do górnej części tabeli, to jest to Przenysław Pawlcki, na papierze jeden z liderów zespołu. Od półtora miesiąca jest on cieniem samego siebie. Prezenutje fatalną formę - Widzę w nim jednak zalążki jazdy lepszej niż choćby ze Stalą Gorzów u siebie. W dwumeczu z Lesznem zaczęły pojawiać się optymistyczne prognostyki. Choć po punktach jeszcze tego nie widać tego nie widać, to styl jazdy był już nieco ardziej zadowalający, więc niewykluczone, że będzie teraz prezentował minimalną tendencję zwyżkową. Faktycznie, wciąż jest nieco niepewny, ale wydaje mi się, iż na swoim torze powinien dociągnąć. Na więcej niż 10 punktów w sześciu startach i tak chyba nie ma jednak co liczyć - przewiduje Markowski.