Główny bohater Mówi się, że dobry sędzia to taki, o którym w ogóle się nie mówi. Zdaje się jednak, że od tej reguły są pewne wyjątki. Marek Wojaczek w zasadzie w dużej części sędziowanych przez siebie zawodów musiał w jakiś sposób zrobił wokół siebie hałas, bo zwyczajnie tego wymagała sytuacja. Trafiały mu się akurat te mecze, w których dochodziło do bardzo spornych, często różnorako interpretowanych zdarzeń torowych. Jakąkolwiek decyzję Wojaczek by podjął, i tak ktoś by go za to krytykował. A że ten sędzia miał dużą odwagę do zdecydowanych reakcji, krytyka wylewała się na niego wręcz systematycznie. Umiał wykluczać wielkie gwiazdy, nie bał się nazwisk. Kiedyś w Częstochowie rozwścieczył kibiców do tego stopnia, że czekali oni pod wieżyczką. Grupa sfrustrowanych sympatyków Włókniarza zgromadziła się pod drzwiami wyjściowymi, krzycząc pod adresem Wojaczka obraźliwe hasła, których cytować nie ma sensu. Deklarowali, że sędzia nie wyjdzie z pomieszczenia, bo mu na to nie pozwolą. Ostatecznie po dłuższym czasie, stopniowo zaczęli się rozchodzić. Marek Wojaczek sytuację wyczekał, nie wychodził do wściekłych fanów, bo to mogło tylko zaognić i jak już bardzo napiętą sytuację. W takich momentach działała też magia nazwisk. - Znowu Wojaczek nas okantował - mówili kibice. To taki trochę casus Nickiego Pedersena. Nie zawsze winny, ale zawsze obwiniany. Przekleństwo Golloba Marek Wojaczek wybitną ilość spornych sytuacji miał z Tomaszem Gollobem. Polak już w latach dziewięćdziesiątych był wielką gwiazdą speedwaya i spora grupa arbitrów po prostu bała się go wykluczać. Wojaczek jednak się nie bał i robił to bardzo często. W pamięci kibiców pozostała chociażby sytuacja z Pragi, kiedy to schodzący do parku maszyn Gollob wyzywał na sędziego, który go wykluczył - zdaniem zawodnika, niesłusznie. Padły mocne słowa, ale sam arbiter mówił, że on niczego nie słyszał i sprawa rozeszła się po kościach. Gollob był ogromnie rozżalony i zarzucał Wojaczkowi niesprawiedliwość przy podejmowaniu decyzji. Wartym przytoczenia jest także ostatni tak naprawdę dobry występ Golloba w rywalizacji międzynarodowej, czyli SEC w Landshut 2015. Tomasz jechał fenomenalnie i wydawało się, że wygra te zawody. W półfinale jednak miał starcie z Nickim Pedersenem, po którym go wykluczono. - Panie sędzio, wygrałem start o pół motocykla i ja dyktuję warunki - mówił w rozmowie telefonicznej z Wojaczkiem Gollob. Nie miał jednak do końca racji, bo powtórki wskazały, że zmienił tor jazdy i ewidentnie przeszkodził Pedersenowi. - Pan mi zabrał finał - dodawał rozżalony żużlowiec. Najtrudniejsza decyzja w życiu Gdy 13 maja 2012 roku trwał derbowy mecz Stali Gorzów z Falubazem Zielona Góra, do parku maszyn dotarła tragiczna wiadomość o śmierci Lee Richardsona, którego obrażenia odniesione po upadku we Wrocławiu okazały się zbyt poważne. Wśród ekip zapanowała mieszanka rozpaczy i konsternacji. Zaczęto się zastanawiać, co dalej zrobić. Decyzja należała do sędziego. Zawody sędziował... Wojaczek, a jakże! Sytuacja była niesamowicie trudna do oceny, bo strony co chwilę zmieniały swoje zdanie. Chcieli jechać, za chwilę nie chcieli, ogólnie jedno wielkie zamieszanie. A wszystko to w obliczu śmierci zawodnika i w obecność kamer telewizyjnych. Wojaczek zszedł do parku maszyn. - Panowie sobie robicie jaja ze mnie. Stracicie wszyscy licencję - grzmiał w trakcie rozmowy z działaczami i zawodnikami. - Niech pan włącza dwie minuty, a my po prostu nie wyjedziemy - usłyszał. Takie podejście bardzo go zdenerwowało. Oczywiście, że była to sytuacja, której żaden regulamin nie przewiduje. Najważniejsze jednak jest to, że wyłącznie sędzia decyduje o ewentualnym przerwaniu meczu. Jeśli stwierdził, że ekipy nie są zdecydowane, postanowił kontynuować zawody, bo miał takie prawo. Wylała się na niego wielka fala krytyki, ale w zasadzie postąpił słusznie. Obecnie Marek Wojaczek nie sędziuje już meczów, ale nadal aktywnie działa przy żużlu. Pochodzący z Godziszki arbiter swoje już w tej dyscyplinie przeszedł, głównie przez to, że bardzo restrykcyjnie trzymał się przepisów. Obecnie trudno znaleźć sędziego, który wywoływałby aż takie kontrowersje. Historie Wojaczka będą jednak pamiętane na zawsze, nie tylko z powodu licznych sytuacji z Gollobem. Nie będzie ani krzty przesady w stwierdzeniu, że gdzie coś spornego, tam zawsze był Marek Wojaczek. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź