Marek Kraskiewicz, były menadżer żużlowej reprezentacji Polski, zastanawia się, czy fakt, że nikt nie zgłosił wadliwej - jak upierają się zawodnicy i trenerzy - partii produktu, nie świadczy przypadkiem o tym, że rozszczelnione tłumiki były niektórym żużlowcom na rękę. - Rozmawiałem z kilkoma przyjaciółmi i wszyscy na te nowe tłumiki narzekali. Dziwię się tylko, że nikt nie zrobił poważniejszej afery, jeżeli do klubów przychodzi wadliwy sprzęt. Być może po paru próbach okazało się, że te rozszczelnione tłumiki poprawiają troszeczkę trakcję i przepływ spalin. Nie zmienia to faktu, że jest to naganne, bo jednak staramy się być ludźmi uczciwymi - powiedział Kraskiewicz. Zawodnicy i trenerzy tłumaczyli, że rozszczelnione tłumiki to wina producenta, który przysłał zawodnikom fabrycznie wadliwą partię produktu. W takie wyjaśnienia nie wierzy Mirosław Kowalik, były zawodnik i trener. - Jestem przeciwnikiem tych nowych, nieprzelotowych tłumików, ale firma Dave King, która od lat robi najlepsze tłumiki, nie pozwoliłaby sobie na jakieś buble. Wygląda mi to na jakieś kombinacje. Na szczęście nie ma z czego robić wielkiej afery, bo w przyszłym sezonie znów wejdą tłumiki przelotowe i tak naprawdę płaczemy nad sytuacją, która za chwilę umrze - powiedział Kowalik.