Piątkowe mecze PGE Ekstraligi odbędą się na torach, które podczas międzysezonowej przerwy przeszły sporą rewolucję. Zimą szczególnie mocno miała się zmienić specyfika owalu w Gorzowie Wielkopolskim, który przy okazji instalacji odwodnienia liniowego przeszedł sporą przebudowę. - Jedyna niepokojąca rzecz w tym gorzowskim remoncie jest taka, że spłaszczony został wierzchołek krawężnika na długim łuku, a najwięcej akcji na "starym" torze w Gorzowie mieliśmy właśnie na wyjściu z niego - zauważa Marcin Kuźbicki, który skomentuje spotkanie Moje Bermudy Stali Gorzów z Motorem Lublin na antenie Eleven Sports. - Mam nadzieję, że to nie wpłynie na liczbę mijanek w tym miejscu. Generalnie jest to dobry prognostyk, przede wszystkim fakt, że podniesiono łuki. To naprawdę może sprawić, że będzie ciekawiej - dodaje. Lech Kędziora przywróci Częstochowie dawny blask? W Częstochowie zmiany w specyfice toru nie są spowodowane remontem stadionu, a przemeblowaniem w składzie szkoleniowym zielona-energia.com Włókniarza. Po ubiegłorocznym sezonie posadę szkoleniowca Włókniarza stracił Piotr Świderski. Zastąpił go Lech Kędziora, trener słynący z fachowej ręki w przygotowywaniu nawierzchni. - Brak widowiska na tym torze już od kilku lat jest sporym problemem. Wcześniej znajdowali się w ścisłej czołówce, w okolicach 2013 czy 2014 roku mieli chyba najlepszy obiekt pod tym względem. Później się to strasznie popsuło, a nam pozostaje tylko wierzyć, że fantastyczne biegi jeszcze powrócą na ten stadion. Muszę jednak zauważyć, że obiecujemy to sobie każdej wiosny, a wychodzi różnie - przypomina komentator. - Wydaje mi się, że właśnie po to Lech Kędziora został ściągnięty. Może nie tyle żeby zapewnić nie wiadomo jakie widowisko, ale przede wszystkim by stworzyć tor powtarzalny i pasujący gospodarzom. Ostatnie lata wskazywały na to, że częstochowianie lepiej radzili sobie na wyjazdach, a jeśli chce się walczyć o medale DMP to nie tędy droga. Własny tor musi być sprzymierzeńcem - wskazuje. Włókniarz Częstochowa liczy na Smektałę Pod Jasną Górą rzeczywiście coraz głośniej mówi się o aspiracjach nie tylko medalowych, ale nawet mistrzowskich. To o tyle ciekawe, że tamtejsza drużyna minione rozgrywki zakończyła poza fazą play-off, a jesienią nie wzmocniła się żaden sposób. - Właściwie cały Włókniarz jest zespołem, który ma dużo większy potencjał od tego, co zaprezentowali rok temu. Wtedy na swoim optymalnym poziomie jeździli praktycznie tylko Leon Madsen i juniorzy. Bartosz Smektała, Kacper Woryna, Jonas Jeppesen czy Frederik Lindgren mają swoje sufity dużo wyżej, więc potencjał w tym teamie jest bardzo duży, przy splocie szczęśliwych okoliczności nawet na złoto DMP. Warunkiem koniecznym jest jednak to, że muszą zacząć dogadywać się z własnym torem - tłumaczy Kuźbicki. Fani Włókniarza najbardziej liczą na Bartosza Smektałę. 24-letni wychowanek Fogo Unii Leszno nie mógł zaliczyć minionego sezonu do udanych, ale 2022 rok rozpoczął ze sporym przytupem. Wykręcał bardzo obiecujące wyniki w sparingach swojego zespołu, a także triumfował w Turnieju o Koronę Bolesława Chrobrego w Gnieźnie i Memoriale Alfreda Smoczyka w Lesznie Czy Smektała wreszcie stał się zawodnikiem, na jakiego zapowiadał się jako leszczyński junior? - Jeszcze nie wiemy. Zwycięstwo w Gnieźnie jest optymistycznym prognostykiem, ale tam mimo wszystko nie było zbyt ekstraligowej obsady. Zawodnicy, których on pokonał w większości jeżdżą szczebel niżej. Dużo bardziej znaczący wydaje się triumf w Memoriale Alfreda Smoczyka, lecz tam z kolei jechał na torze, który doskonale zna. Życzę oczywiście Bartkowi powrotu do dawnej formy, bo to przesympatyczny chłopak, ale póki co mamy za mało danych - chłodzi gorące głowy komentator. Unia Leszno musi pozwolić Bellego na naukę Ciekawych, owianych nieco enigmatyczną aurą nazwisk nie brakuje także w składzie Fogo Unii Leszno. W Częstochowie szansę debiutu w najlepszej lidze świata otrzyma David Bellego. Pierwszy Francuz w historii PGE Ekstraligi zajął w składzie Byków miejsce Emila Sajfutdinowa. Większość obserwatorów zastanawia się na co stać go w tak wymagających rozgrywkach. - Moim zdaniem Bellego jest w tym momencie gotowy na PGE Ekstraligę i bardzo się cieszę, że dostaje szansę na najwyższym poziomie rozgrywkowym. To jest bardzo ciekawy, ambitny, waleczny zawodnik. Taki, jakich chciałbym oglądać w Ekstralidze - mówi Kuźbicki. - Nie jest natomiast gotowy na to, by z marszu robić dwucyfrówki - dodaje szybko. Myślę jednak, że przy sześciu drużynach awansujących do play-offów Unia Leszno nie potrzebuje na początku sezonu Davida Bellego, który jeden do jednego zastąpi Emila Sajfutdinowa. Moim zdaniem Francuz może spokojnie poświęcić rundę zasadniczą na naukę nowej ligi, przede wszystkim torów, bo zdaje się, że w Częstochowie on odjechał w życiu tylko jedne zawody i to 8 lat temu. Takich przypadków będzie więcej. Efekty tej nauki powinny być widoczne w fazie play-off, kiedy będzie to miało największe znaczenie - wyrokuje. Bartosz Zmarzlik to inna liga Mecz w Częstochowie zapowiada się co prawda obiecująco, ale największy hit inauguracyjnej kolejki rozpocznie się dopiero po nim. Motor Lublin wybiera się do Gorzowa Wielkopolskiego, gdzie czeka na niego Moje Bermudy Stal Gorzów prowadzona przez samego Bartosza Zmarzlika. Dwukrotny mistrz świata prezentuje u progu sezonu galaktyczną formę. Wielu kibiców zastanawia się czy którykolwiek z lublinian będzie w stanie pokonać go w choćby jednej gonitwie. - Jeżeli koniecznie muszę doszukiwać się takiego nazwiska to stawiam na Mikkela Michelsena, bo Duńczyk u progu sezonu wygląda dobrze, ale Bartosz Zmarzlik to jest po prostu inna liga. Zeszły sezon miał znakomity, a poprzedni świetny. Teraz, być może podrażniony tym, że złoto mistrzostw świata wymknęło mu się z rąk na ostatniej prostej, jakimś cudem znalazł w sobie jeszcze większe pokłady motywacji, które przekłada na tor - mówi Kuźbicki. Motor Lublin może wygrać w Gorzowie Żużel, szczególnie w odsłonie ligowej, jest jednak sportem drużynowym. Wybitny Bartosz Zmarzlik z pewnością budzi strach wśród podopiecznych Jacka Ziółkowskiego, lecz ci wciąż jeszcze mają sporą szansę, by wrócić do domów z tarczą. - Myślę, że Motor Lublin nie stoi na straconej pozycji, bo goście już w zeszłorocznym półfinale zaprezentowali się świetnie. Wtedy Stal Gorzów też teoretycznie wydawała się faworytem, bo przecież zespół aspirujący do złotego medalu powinien wygrywać u siebie wszystkie mecze niezależnie od tego, kto do niego przyjeżdża - wspomina komentator. - Ten mecz pokazał, że lublinianie potrafią na Jancarzu czuć się świetnie. Wówczas co prawda rekonwalescentami byli Martin Vaculik i Szymon Woźniak, którzy nie pojechali na miarę swoich możliwości, ale teraz podobne problemy po kontuzji dłoni będzie miał Anders Thomsen. Nie wiemy jak ten uraz wpłynie na dyspozycję Duńczyka, ale z pewnością Stal nie będzie murowanym pewniakiem do zwycięstwa. Choćby dlatego, że Motor Lublin będzie miał sporą przewagę w formacji juniorskiej. Wypada jednak przypomnieć, że kiedy Lampart i Cierniak przed rokiem przyjechali do Grudziądza, to najlepszy w biegu młodzieżowym okazał się Mateusz Bartkowiak. Być może teraz to powtórzy - zauważa. Decyzja dotycząca startu Andersa Thomsena ma zostać podjęta dopiero w dzień meczu. Jeśli Duńczyk nie przystąpi do zawodów, Moje Bermudy Stali przysługiwać będzie zastępstwo zawodnika. Niektórzy eksperci sugerują, że taki ruch wyszedłby trenerowi Chomskiemu na plus. Dodatkowy wyścig otrzymałby wszak między innymi Bartosz Zmarzlik. - Być może w chłodnej kalkulacji rzeczywiście opłaciłoby się to gorzowianom. Jeżeli jednak zawodnik deklaruje (a deklaruje!), że z jego zdrowiem wszystko jest w porządku i jest gotowy do jazdy, że chce przydać się swojemu zespołowi, to głupio byłoby go pozbawiać takiej możliwości na początku sezonu - uważa Kuźbicki. Maksym Drabik znów będzie szybki W barwach Motoru Lublin zadebiutuje w piątek Maksym Drabik. Dwudziestoczterolatek stracił cały ostatni sezon po zawieszeniu przez komisję antydopingową. Jego powrót do ścigania elektryzuje świat czarnego sportu. Jak mocno absencja wpłynęła na jego rozwój? Czego można się po nim spodziewać? - Ja oczekuję od Maksyma Drabika, że wróci na dobrym poziomie. To nie będzie pewnie od razu lider Motor Lublin, ale przykłady Patryka Dudka, Darcy’ego Warda czy wracającego po dwóch latach Grigorija Łaguty pokazują, że stracony sezon to jeszcze nie jest koniec świata. Maksym na pewno miał dużo czasu, żeby przemyśleć pewne sprawy czy stęsknić się za motocyklem. Jestem przekonany, że Motor będzie miał z niego bardzo dużą pociechę - uważa nasz ekspert. - Nie wiem aczkolwiek czy już w tym meczu, bo Stal Gorzów to mocny przeciwnik i Maksymowi może być bardzo ciężko, podobnie zresztą jak każdemu innemu zawodnikowi Motoru. Tak jak jednak mówiłem, nie jestem w stanie ani skreślić ich przed pierwszym biegiem, ani uznać za faworytów do zwycięstwa. Uważam, że będzie to bardzo wyrównany mecz i wynik zakręci się w okolicach remisu - typuje.