- Jesteście źli, okropni, macie nieczyste zamiary - to opinia Maksyma Drabika o dziennikarzach. Zawodnik przyznał w Magazynie WP SportoweFakty, że nie lubi wywiadów i mediów społecznościowych, bo zachowanie kibiców jest patologiczne, a dziennikarze zadają irytujące bądź kokieteryjne pytania (cokolwiek to znaczy) i nie mają "żadnej wiedzy empirycznej, ani też odpowiedniego przygotowania i kompetencji". Maksym Drabik jak ten policjant od kieliszeczka Powiem krótko: nie wiem, co poeta miał na myśli. Natomiast wpadł mi w ręce świetny komentarz kolegi Bartka Czekańskiego o oficerze milicji, który wpadał do redakcji "Słowa Polskiego" na kieliszeczek i chcąc błysnąć, używał słów, których kompletnie nie rozumiał. I nie wiem, które z jego stwierdzeń było bardziej zabawne? "Pecunia non omlet", "veni, video, vici" czy "ja jestem obskurant"? Wiem natomiast, że Maksym mógłby z nim śmiało konkurować. "W retrospekcji wspomnień", to jest prawdziwy hit. "Staram się mówić językiem prostaczym, momentami wręcz prymitywnym", to też może być. Zawodnik wrzuca do swojego językowego tygla, co się da, a to, co potem z tego wychodzi, to jest ten milicjant od Bartka, albo wspomniane przez niego "Manewry miłosne" i służąca próbująca błysnąć ogładą mówiąc o "apartmą". No komedia po prostu. A w roli głównej człowiek, który nie wie, co mówi i nie rozumie słów, które wypowiada. "Zacznij mówić prostym językiem" Moja rada dla Maksyma: zacznij mówić prostym językiem, bo w mojej "retrospekcji wspomnień" jest taki obrazek, gdzie rozmawiam z Tobą po finałowym meczu PGE Ekstraligi (to były jeszcze czasy Sparty) i mówisz do mnie po polsku, normalnie. Ja nie zadaję kokieteryjnych pytań, a ty nie mówisz wyłącznie o pogodzie. Wróć do tego i zobaczysz, że świat może być całkiem piękny. A tak na marginesie, to zawodnikowi przydałaby się naprawdę jakaś głębsza refleksja. Nie tylko nad słownictwem, ale po prostu nad sobą. Bo bardziej od tych dziwacznych konstrukcji językowych zastanawia mnie rzucone ot tak sobie stwierdzenie: - Nie mam komu dziękować. Mogę dziękować sobie za cierpliwość i bywanie w tej dyscyplinie, jakiekolwiek chęci. Drabik robi nam łaskę, że jeździ Te słowa świadczą o tym, że młodemu sportowcowi w głowie się poprzewracało. Łaskę robi, że jeździ? Ma coś lepszego do roboty? Ja kiedyś napisałem, że Drabik ma szczęście, że trafił do żużla. Potrafi to robić, pięknie mu to wychodzi i powinien to docenić. Gdyby nie żużel, to ... . Nie będę kończył, dopisywał, bo i tak każdy się domyśla, o co chodzi. Może kiedyś Maksym zrozumie, że ten cały żużel, to najlepsze, co mogło mu się przytrafić, a ci głupi dziennikarze wcale nie byli tacy źli. Bo jak ktoś krytykuje, to może warto się nad tym zastanowić. Bo może robisz jakieś błędy? I przepraszam, że nie napisałem tego wszystkiego w kwiecistym stylu, ale zawsze mnie uczono, żebym używał prostego, zrozumiałego dla wszystkich języka. Choćby po to, żeby potem nie usłyszeć: "co on pierxxxx?" PS: Stylizacje Maksyma zostawię w spokoju. Wiem, że one wielu dziwią, śmieszą, ale ja tam uważam, że każdy ma prawo ubierać się tak, jak chce. Stroje Drabika przynajmniej dodają kolorytu. Kapelusz, ciemne okulary. Jak dla mnie, może być. Jakby jeszcze dołożył długi, skórzany płaszcz, to mógłby stanąć na scenie z Fields of the Nephilim. Zobacz również: Przerażająca wizja działacza. Ile w tym prawdy?