Mają szpital w drużynie, a oni zrobili to. Są na ustach całej Polski!
Żużlowa Unia Leszno udowodniła, że niemożliwe w sporcie nie istnieje. Zespół dramatycznie walczący o utrzymanie w PGE Ekstralidze przystąpił do meczu o wszystko przeciwko Apatorowi Toruń bez trójki kontuzjowanych liderów. W klubie zaordynowali w ostatnich dniach pospolite ruszenie, które zadziałało w piorunującym stylu. Gospodarze wygrali i są dalej w grze o utrzymanie. Przyjezdni zaś śmiało mogą mówić o potężnej kompromitacji.
![Grzegorz Zengota podrzucany przez kolegów](https://i.iplsc.com/-/000H0M7Z8X2G35H0-C461-F4.webp)
Chyba mało kto wierzył w taki scenariusz. Unia Leszno w ostatnich tygodniach musiała mierzyć się z wieloma przeciwnościami losu. Kontuzje odnieśli kolejno Janusz Kołodziej, Damian Ratajczak i Andrzej Lebiediew. Wszyscy liczyli, że ten pierwszy zdąży wyleczyć się na sobotnie spotkanie przeciwko Apatorowi. Ostatecznie się nie udało, ale nikt nie załamał rąk. W Lesznie rozpoczęli "misję Toruń" i trzeba przyznać, że mieli konkretny plan, jak sprawić gościom psikusa i wygrać to spotkanie.
Nieoczywisty bohater Leszna? To on wziął się za akcję ratunkową
Kiedy Unia zaczęła sypać się jak domek z kart, wtedy na białym koniu do parku maszyn wjechał Sławomir Kryjom. Dyrektor sportowy klubu opuścił fotel w swoim gabinecie i wziął się za porządki. Efekt jest piorunujący, bo w Lesznie na najważniejszą część sezonu rozwiązali największe problemy, z jakimi mierzono się w ostatnim czasie.
Kiedy dotarły do nas informacje, że gospodarze są pewni swego i wierzą w pewną wygraną przeciwko Apatorowi, to trochę słuchaliśmy tych wieści z lekkim niedowierzaniem. Tymczasem Unia sprawiła, że tacy zawodnicy jak Nazar Parnicki czy Ben Cook - dotąd niemalże anonimowi w PGE Ekstralidze, zaczęli objeżdżać największe gwiazdy żużla na czele z doskonale znającym miejscowy tor Emilem Sajfutdinowem. Kryjom i spółka doprowadzili do porządku tor, zadbali o przygotowanie sprzętowe i dokonali jeszcze jednej istotnej rzeczy.
Chodzi o cudowną metamorfozę Bartosza Smektały. Żużlowi eksperci już wieszali na nim psy i wysyłali go ligę niżej. Tymczasem wychowanek miał przejść rozmowę wychowawczą, ale taką mobilizującą. W tygodniu ostro potrenował i wreszcie zaczął zdobywać ważne punkty. Już nikt nie mógł mu zarzucić, że odpuszcza w stykowych sytuacjach i jedzie bez przysłowiowego "zęba". Poza nim świetnie zaprezentował się także Grzegorz Zengota, który po raz pierwszy w tym roku w Lesznie zdobył ponad 10 punktów.
Były Unii wyjechał z Leszna na tarczy
Swoją drogą imponujące zwycięstwo Unii oznacza dotkliwą kompromitację dla Apatora Toruń. Trener Piotr Baron na pewno będzie miał nieprzespaną noc. Nie dość, że jego zespół wyraźnie rozczarował, to znów doznał porażki na wyjeździe. A ta boli podwójnie, bo przecież doświadczony menedżer ostatnie lata spędził prowadząc drużynę z Leszna. W takim meczu mógł udowodnić swojemu byłemu pracodawcy, jak wiele stracił po jego odejściu.
W każdym razie trener Baron ma nad czym myśleć. Jeżeli jego zawodnicy nie wyciągną wniosków, to sukces medalowy w tym roku wydaje się być czymś niemożliwym.
Unia Leszno: 56
9. Smektała - 12 pkt
10. Cook - 10+2 pkt
11. Lebiediew - zastępstwo zawodnika
12. Rew - 1 pkt
13. Zengota - 16 pkt
14. Jabłoński - 4+1 pkt
15. Mencel - 4+1 pkt
16. Parnicki - 9+1 pkt
Apator Toruń: 34
1. Dudek - 11 pkt
2. Lambert - 9+1 pkt
3. Lampart - 0 pkt
4. Przedpełski - 5+1 pkt.
5. Sajfutdinow - 8+1 pkt.
6. Lewandowski - 1 pkt.
7. Kawczyński - 0 pkt.
8. Rumiński - 0 pkt.