Piotr Protasiewicz, dyrektor Enea Falubazu, mówił w telewizji o działaczu zaangażowanym w klub PGE Ekstraligi, który jest też pracownikiem GKSŻ, a komisja, jak wiadomo, ustala terminarze 1. Ligi. Winny terminarz. Dyrektor zwraca uwagę na to, kto to układa Nazwisko nie padło, ale można się domyślać, że chodzi o Zbigniewa Fiałkowskiego z GKSŻ, byłego prezesa stowarzyszenia GTŻ-u Grudziądz, udziałowca spółki ZOOleszcz GKM-u Grudziądz, a obecnie członka rady nadzorczej klubu. Innej osoby powiązanej z zespołem Ekstraligi w GKSŻ nie ma. Protasiewicz zwraca uwagę, że 1. Liga kończy sezon później niż PGE Ekstraliga i to jest problemem. Wielu zawodników nie chce bowiem czekać na ostateczne rozstrzygnięcia w 1. Lidze i jeśli tylko ma możliwość, to wiąże się z klubami Ekstraligi. Te są o kilka kroków przed Falubazem. Większość składów jest już dopięta i pozostają detale. Falubaz takiego komfortu nie ma. To dlatego terminarz jest dla Falubazu taki ważny Dyrektor Falubazu sugeruje, że już i na tak trudnym rynku transferowym terminarz dodatkowo komplikuje mu działanie. I dorzuca, że za terminarz odpowiedzialny jest między innymi człowiek, który jest w klubie Ekstraligi, a więc niejako ma interes w tym, by beniaminkowi rzucać kłody pod nogi. Zarzuty Protasiewicza są mocne, ale wyjątkowo chybione. Po pierwsze Fiałkowski nie ustala terminarza. Robi to inny członek GKSŻ Dariusz Cieślak. Po drugie ten ma z terminarzem niezłe urwanie głowy, bo jak już dostanie informacje z klubów o przeróżnych zajętościach ich obiektów i dołoży do tego kalendarz FIM, to nagle okazuje się, że ustalenie terminarza pasującego wszystkim jest nie lada kłopotem. Dyrektor Protasiewicz stawia mocne zarzuty, ale nie ma racji A już poza wszystkim, to nie terminarz jest problemem Falubazu i dyrektora Protasiewicza. Problemem jest deficyt dobrych zawodników i to, że po zamknięciu okna transferowego w listopadzie prezesi już szukają zawodników na kolejny sezon. Jeśli dyrektor Protasiewicz chciałby powiedzieć zawodnikom, z którymi rozmawia: "za rok na 100 procent pojadę w Ekstralidze", to sezon w 1. Lidze musiałby trwać góra miesiąc. Musiałby się skończyć w maju, bo w czerwcu i lipcu ekstraligowcy już praktycznie finiszują na transferowym rynku. Gdyby 1. Liga skończyła sezon o tydzień prędzej niż PGE Ekstraliga, to nic by to Falubazowi nie dało. Rynek i tak byłby już przebrany. W tej chwili Falubaz wciąż ma szansę na angaż takich zawodników, jak Jarosław Hampel, Piotr Pawlicki, Nicki Pedersen, Gleb Czugunow, ewentualnie Paweł Przedpełski.