Janowski pogubił zaklęcia Co się dzieje z Maciejem Janowskim? To pytanie zadają sobie kibice nie tylko we Wrocławiu. Reprezentant Polski wyjechał z Grudziądza z pięcioma punktami i głową napakowaną gonitwą myśli, co idzie nie tak. Zawodnik o ksywie Magic, wyraźnie pogubił zaklęcia. Żużlowy Harry Potter nie czaruje jak w końcówce poprzedniego, zwieńczonego brązowym medalem mistrzostw świata medalem. Mecz w Grudziądzu, to kolejne zawody, w których Janowski nie błyszczy. Na torze najsłabszej drużyny w PGE Ekstralidze nie załapał się nawet do biegów nominowanych. Po szóstej kolejce 32-latek otwiera trzecią dziesiątkę wśród najskuteczniejszych żużlowców w całej lidze i jest dopiero czwartym seniorem Sparty, ale po piętach depcze mu już notujący zwyżkę formy - Piotr Pawlicki. Tak źle nie było z nim od dawna. Czy to powód do bicia na alarm? W lidze niekoniecznie. Przecież ekipa z Wrocławia nie przegrała jeszcze spotkania w bieżącej kampanii. Zespół ze stolicy Dolnego Śląska jest tak mocny, że nawet niemrawy Janowski nie jest w stanie sypnąć piachu w tryby tej prawidłowo naoliwionej maszyny. Wpadki Maćka będą uchodziły płazem i schodziły na dalszy plan, dopóty Sparta będzie wygrywać. Gdyby nawet Janowski utrzymał aktualną degrengoladę do końca rozgrywek, w co nie chce mi się wierzyć, bo to żużlowiec, którego znakiem firmowym jest kameleonowa dyspozycja w różnych fragmentach sezonu, to wrocławianie i tak mogą rzucić wyzwanie rannemu po kontuzji Dominika Kubery - Platinum Motorowi Lublin. Pokerowa zagrywka może odbić się czkawką Przy Janowski zawsze pojawia się pytanie nie, czy odpali, tylko kiedy odpali. Sęk w tym, że o ile w klubie ma się kolegów nie od parady, o tyle w Grand Prix wrocławianin jest zdany wyłącznie na siebie. Brak awansu do półfinałów w Grocian i Warszawie, ślizganie się na ich pograniczu, to balansowanie na krawędzi, a margines będzie się zawężał. Jeszcze jeden, dwa podobne turnieje, na początku czerwca, tydzień po tygodniu zawodnicy zawitają do Pragi oraz Teterow i zacznie się nerwowe spoglądanie na szóste, dające utrzymanie w cyklu miejsce. Rozumiem, że Janowski, to marka, od 2015 nie wypadł z GP, ale już raz organizatorzy uratowali mu skórę i przyznali dziką kartę za zasługi. Dlatego dziwię się, że po zwycięstwie w Złotym Kasku Maciek zrezygnował ze startu w eliminacjach do GP 2024. Chyba lepiej zabezpieczyć swój interes na wypadek wylotu z cyklu i mieć alternatywną drogę do pozostania w gronie najlepszych żużlowców świata przez Challenge, więc albo chłopak jest tak pewny siebie i w razie niepowodzenia liczy na kolejne zaproszenie, albo zerka okiem na klasyfikacje i widzi, że do Polaków mogą trafić nawet dwa stałe "dzikusy". A, że z konkurencją na krajowym podwórku krucho, to może uda się jeszcze na nazwisku z rok przebidować.