Apator jak bokser po nokaucie To było starcie wagi ciężkiej. Notujący tendencję zwyżkową i uskrzydlony zwycięstwem nad mistrzem Polski z Lublina - GKM potrzebował punktów jak tlenu, natomiast Apator w ostatnich tygodniach wygląda jak bokser po ciężkim nokaucie. Niby wstaje z desek, ale chwieje się na nogach, dlatego lepszego momentu do pokonania derbowego rywala gospodarze nie mogli sobie wymarzyć. Szybkie dwa ciosy wyprowadzone przez grudziądzan na początku meczu ustawiły dalszy jego przebieg. Po siedmiu biegach było 24:18, ale prowadzenie mogło być jeszcze bardziej okazałe, gdyby nie defekt na czele stawki Frederika Jakobsena. Torunianie namiętnie kolekcjonowali zera. Prezentowali się tak jak przez większość całego sezonu, czyli anemicznie, apatycznie, bez werwy i pomysłu. Za nawias wyrzucamy jak zwykle Lamberta i Sajfutdinowa, ale dwóch zawodników, to trochę mało, żeby myśleć o zwycięstwie. Menedżer Sawina miał związane ręce, na nic zdawały się rezerwy taktyczne. Na Patryka Dudka żal było patrzeć. Trener chyba w końcówce nie chciał go już dobijać więc zostawił reprezentanta Polski w parku maszyn. Zespół gwiazd potrzebuje wstrząsu Ogromną różnicę robili młodzieżowcy. Ci z GKM-u znokautowali swoich odpowiedników z Apatora 13:1. Lewandowski przywiózł w biegu młodzieżowym punkt na koledze z pary i to właściwie tyle. Trener gospodarzy - Janusz Ślączka mówił przed meczem, że interesuje go tylko zwycięstwo, lecz o bonusie nie myśli. W jego wypowiedzi była odrobina kokieterii i kunktatorstwa. Jeśli Motor leje się do 34, to kolejna remontada i odrobienie czternastu oczek straty z Motoareny musiało działać na wyobraźnie. No i po dwunastu wyścigach GKM zniwelował całość balastu punktowego zapakowanego z Torunia. Efektowną pogoń GKM-u przyhamowała kilkunastominutowa przerwa przed trzynastym biegiem spowodowana awarią maszyny startowej. W nim po walce z Sajfutdinowem na tor groźnie upadł Nicki Pedersen. Miejscowi kibice na chwilę struchleli, gdy ich lider poleżał chwilę pod bandą. Na szczęście po krótkim "plażowaniu" Duńczyk wstał i pomaszerował do parku maszyn o własnych siłach. Decyzja o wykluczenia nie przypadła mu jednak gustu, choć sędzia w tej sytuacji raczej nie popełnił błędu. W powtórce Rosjanin z polskim paszportem pokonał wespół z Lambertem Czugunowa i dodatkowe oczko za lepszy bilans dwumeczu ponownie przechylił się na szalę Apatora. GKM tym tryumfem mocno przybliżył się do występu w play-offach, co jeszcze parę tygodni temu skwitowano by głośnym parsknięciem, a nie jedna osoba położyłaby się ze śmiechu. Do śmiechu nie jest na pewno za to całemu toruńskiemu środowisku. Wydaje się, że ta drużyna potrzebuje wstrząsu. Ekipa, na którą wydano grube miliony przypomina bardziej zlepek przypadkowych ludzi niż poważną drużynę z ambicjami medalowymi. ZOOleszcz GKM Grudziądz: 50 9. Max Fricke (3,1*,3,2,2) 11+1 10. Gleb Czugunow (1,2,2*,1,1) 7+1 11. Wadim Tarasienko (1,2,1*,3,0) 7+1 12. Frederik Jakobsen (0,D,2,-) 2 13. Nicki Pedersen (1,3,3,W,3) 10 14. Kacper Łobodziński (3,3,1) 7 15. Kacper Pludra (2*,2*,0,2*) 6+3 16. Wiktor Rafalski NS For Nature Solutions Apator Toruń: 40 1. Patryk Dudek (0,1,0,-) 1 2. Paweł Przedpełski (3,0,1,1,2) 7 3. Emil Sajfutdinow (2,3,2,3,3,3) 16 4. Wiktor Lampart (2,1,-,1,0) 4 5. Robert Lambert (2*,3,0,3,2*,1) 11+2 6. Krzysztof Lewandowski (1,0,0,0) 1 7. Mateusz Affelt (0,0,-) 0 8. Oskar Rumiński NS Wyniki za: speedwaynews.pl