Czeski żużlowiec może nie jest jakąś wielką gwiazdą, ale swoimi solidnymi występami wyrobił sobie w Polsce naprawdę niezłą markę. Za nim parę lat startów w PGE Ekstralidze. Ba, w najwyższej klasie rozgrywkowej ścigał się jeszcze niedawno w barwach Cellfast Wilków Krosno. Beniaminek spadł jednak na jej zaplecze i niebawem postara się o szybki powrót. Vaclav Milik bardzo wierzy w powodzenie misji, dlatego w listopadowym oknie transferowym nie zmienił barw klubowych. W nagrodę sztab szkoleniowy powierzył mu funkcję kapitana. To odpowiedzialna rola, zwłaszcza że dla ekipy z Podkarpacia pojedzie mnóstwo wciąż rozwijających się zawodników. - Ja powiem, że to jest nasz atut, bo każdy z nas jest właśnie w takim wieku, że chce pokazać się z jak najlepszej strony i awansować do PGE Ekstraligi. Jesteśmy młodzi, nie wiem jeszcze jak się będzie wspólnie pracowało jeśli chodzi o samą jazdę na motocyklu, ale wydaje mi się, że będziemy się dobrze dogadywać i będzie z nas dobry team - powiedział Vaclav Milik dla ekstraliga.pl. Vaclav Milik awansuje do cyklu Grand Prix? Dla 30-latka nadchodzący sezon zapowiada się wyjątkowo z jeszcze jednego powodu. Poza walką o przepustkę do najlepszej ligi świata, reprezentant naszych południowych sąsiadów otrzyma niepowtarzalną okazję do tego, by awansować do Speedway Grand Prix. Finał tegorocznych eliminacji odbędzie się w Padrubicach. To tor, który przed Vaclavem Milikiem nie ma praktycznie żadnych tajemnic. - To jest mój domowy tor, na którym zrobiłem najwięcej "kółek" i zwykle dobrze się tam prezentuję, więc pragnę wygrać i w końcu spełnić to moje marzenie, czyli dostać się do Grand Prix - podsumował Vaclav Milik. Parę dni temu drogę do elity 30-latkowi ułatwili także promotorzy. Zdecydowali oni, że z GP Challenge do cyklu awansuje nie trzech, a aż czterech zawodników. Wspomniany turniej w Pardubicach zaplanowano dopiero na październik. Czecha w walce o Grand Prix prawdopodobnie wesprze komplet publiczności, ponieważ zmagania otworzą tradycyjny długi żużlowy weekend ze Zlatą Prilbą w roli głównej. Tamtejszy Złoty Kask odbywa się w nietypowej formule, bo pod taśmą w każdym biegu ustawia się sześciu zawodników. Już samo oglądanie zawodów w telewizji jest niesamowitym przeżyciem. Na żywo wydarzenie musi robić jeszcze większe wrażenie.