Milion złotych za podpis i 7,5 tysiąca za punkt, to jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy warunki nowego kontraktu Janusza Kołodzieja z Fogo Unią Leszno. Krajowy lider zostaje w klubie, w którym się bardzo dobrze czuje, ale druga strona też jest bardzo, ale to bardzo zadowolona. Janusz Kołodziej nie był skazany na Fogo Unię Leszno Zwłaszcza że Kołodziej nie był skazany na dalszą jazdę w Unii. Miał bardzo dobrą propozycję z Motoru Lublin, który bardzo mocno rozważa wymianę Maksyma Drabika. Kołodziej w Motorze mógłby dostać kontrakt na poziomie 3 milionów złotych. Tak, jak do kontraktu Jarosława Hampela w Motorze dopłaca Bogdanka (mówi się o tym, że zawodnik dostaje od spółki miliona złotych rocznie), tak do kontraktu Kołodzieja mogła dopłacać inna spółka skarbu państwa wspierająca klub. Kołodziej od początku tego sezonu powtarzał jednak uparcie, że jego zmiana barw nie interesuje. On bardzo dobrze czuje się w Lesznie i w Unii i nie zamierza tego zmieniać za wszelką cenę. Pieniądze też nie stanowią dla niego jakiejś wielkiej pokusy. Zresztą z tego, co ma w Unii, jest zadowolony. W jednej Unii się wychował, w drugiej jeździ 38-latek to zawodnik dwóch Unii. Wychował się w tej z Tarnowa. Jeździł tam w sezonach 2000-2009 i 2012-2016. W latach 2010-2011 występował już w Unii z Leszna, a w 2017 roku do niej wrócił. Sukcesy odnosił w obu klubach. Z Unią Tarnów trzy razy zdobył tytuł mistrza Polski, z Fogo Unią aż pięć. W tym roku leszczyńskie Byki też liczą się w grze o medale. Kołodziej jest trzecim zawodnikiem, z którym Unia przedłużyła kontrakt. Wcześniej uczynili to Jason Doyle i Jaimon Lidsey. Mówi się też o tym, że zostanie Piotr Pawlicki, a David Bellego będzie wymieniony na Bartosza Smektałę. W kręgu zainteresowań mają też być bracia Chris Holder i Jack Holder. Oczywiście klub chciałby tylko jednego z nich. Unia naszych informacji nie potwierdza, bo prezes Piotr Rusiecki zaznacza, że lubi rozmawiać o faktach.