Trwa inwazja rosyjska w Ukrainie. W związku z tym PZM zawiesił Rosjan startujących w polskiej lidze. Do kiedy? Do odwołania. Zdaniem części prezesów, to nie jest dobra decyzja i związek powinien określić konkretny okres zawieszenia. Los Łagutów i Sajfutdinowa w rękach Putina W tej chwili jest tak, że Rosjanie nie zostaną potwierdzeni do jazdy w lidze. Jeśli jednak prezydent Władimir Putin zawiesi działania wojenne na Ukrainie i nie będzie sprawiał światu dalszych problemów, to wtedy Artiom Łaguta, Emil Sajfutdonow i inni wrócą do gry. Niektórzy już teraz mówią, że zapis "do odwołania" nie jest najlepszym rozwiązaniem. Każdy ma świeżo w pamięci pełen buty wywiad z Grigorijem Łagutą, który na pytanie o wojnę odpowiadał stwierdzeniem "bez komentarza". Kibice i działacze mają też świeżo w pamięci post Aveliny Łaguty, żony Artioma, użalającej się nad zbitymi szybami w ambasadzie rosyjskiej w Warszawie. Odnalezione na Instagramie zdjęcie Emila Sajfutdinowa z Aleksandrem Załdostanowem, pupilem Putina, też zrobiło swoje. Rosjanie poczekają co najmniej do pierwszego okna transferowego Sytuacja wygląda tak, że prezesi, którzy nie mają Rosjan w składzie, woleliby, żeby to zawieszenie obowiązywało na czas określony. Najlepiej minimum na sezon. Czegoś takiego jednak nie będzie, choć PZM zapewnia też, że mimo zapisu "do odwołania" żadnego pobłażania nie będzie. Inna sprawa, że jak wojenna zawierucha ustanie, to może się zdarzyć i tak, że Rosjanie wrócą w pierwszym oknie transferowym po 3. kolejce ligowej. W tej chwili nie są potwierdzeni, więc musieliby czekać na okno. O ile jednak szybki powrót Rosjan jest możliwy pod względem proceduralnym, o tyle trudno sobie wyobrazić, że nastąpi to tak szybko. Te wszystkie emocje, które generuje wojna i oglądanie obrazków z Ukrainy powodują, że występy Rosjan w lidze jeszcze długo będą zagrożeniem dla nich samych.