Ubiegłoroczne rozgrywki nie należały do Oskara Fajfera. Polak w drugim sezonie w barwach Stali mocno obniżył loty i wraz z kolegami musiał zadowolić się najgorszym dla sportowca czwartym miejscem w zmaganiach. Sam Polak w walce o upragniony krążek dużo ryzykował. Po upadku w lidze szwedzkiej nabawił się poważnego urazu kolana, ale zacisnął zęby i wrócił na motocykl. Niestety ambitna postawa nie przyniosła oczekiwanych skutków. Sama za siebie mówi przeciętna średnia 1,386 punktu na bieg. "Próbowałem "reanimować" sezon, wracając z tym urazem. To też mi mocno zaniżyło średnią, ponieważ ciężko jest wskoczyć na najważniejsze mecze, gdzie każdy jest uzbrojony po zęby, a ty wracasz, po miesiącu przerwy. Potrzebowałem wtedy czasu, aby się wjechać. Przyszły sezon będzie na pewno lepszy, podchodzę do niego z dużym spokojem. Mam swój plan, wiem co chcę osiągnąć i wierzę, że będę silnym punktem Stali" - wyjaśnił powody ryzykownej decyzji na łamach "ekstraliga.pl", zapowiadając jednocześnie powrót na właściwe tory. Oskar Fajfer powoli wychodzi na prostą. Operacja skomplikowała mu przygotowania Na razie jednak żużlowiec wciąż mierzy się z trudnościami. Zabieg, któremu się poddał w przerwie zimowej, spowodował zmianę niemal identycznego od lat harmonogramu przygotowań. "Nie wyobrażałem sobie nawet stylu życia bez biegania. Bardzo mi to resetuje głowę i pozwala nabrać świeżości oraz na chwilę zapomnieć o wszystkim, odstresować się. W tym roku musiałem zrezygnować z tego, ze względu na leczenie kontuzji po operacji. Zastąpiłem to rowerem i bardzo mi się spodobało. Trzeba sobie jakoś radzić" - wyznał krajowy lider Stali. Reprezentant klubu ze stolicy województwa lubuskiego jednocześnie jeszcze nie jest w stu procentach gotowy na rywalizację o punkty. "Już od dłuższego czasu czuję się na tyle dobrze, że mógłbym już wsiąść na motocykl i się ścigać. Są małe "niedociągnięcia", które trzeba doszlifować, natomiast mamy miesiąc czasu do wznowienia treningów na torze, więc to skorygujemy. Można powiedzieć, że wszystko jest pod kontrolą" - zakończył. Fani "Żółto-niebieskich" mają zresztą ostatnio ogromne powody do niepokoju. Wszyscy w Gorzowie wciąż pamiętają z jakimi problemami mierzył się klub jeszcze kilka tygodni temu. Milionowe długi na szczęście odeszły obecnie w zapomnienie i kibice mogą powoli skupiać się na kwestiach sportowych. Niebawem ich ulubieńcy po raz drugi z rzędu udadzą się na obóz do Żarnowicy. Rok temu na Słowacji zainteresowali swoją obecnością nawet krajową telewizję. Początek eskapady w pierwszej połowie marca.