Klasy trzykrotnego indywidualnego mistrza świata nie ma co nawet kwestionować, ale lider GKM-u ma już 44 lata i coraz bardziej podatny jest na kontuzje, a na dodatek wciąż wisi nad nim groźba zawieszenia za obrażenie sędziego podczas meczu ligi duńskiej. Czy będzie mógł podpisać? Pedersen w zeszłym tygodniu porozumiał się z działaczami ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz co do szczegółów kontraktu na lata 2022-23, ale pytanie czy będzie mógł go w ogóle podpisać. Wkrótce bowiem zostanie rozpatrzone jego odwołanie od decyzji DMU (Duńskiej Federacji Motocyklowej). Grozi mu zawieszenie w prawach zawodnika aż do grudnia. Tymczasem w Polsce formalne podpisywanie kontraktów będzie możliwe tylko od 1 do 14 listopada. Kto nie zrobi tego wtedy, będzie musiał czekać na pierwsze "okno transferowe" w nowym sezonie, które zostanie otwarte po trzech ligowych kolejkach. Czy zatem grudziądzanie będą musieli poczekać na Duńczyka do 4. rundy? W klubie z Grudziądza są przekonani, że nawet w przypadku zawieszenia licencji zawodnik będzie miał prawo podpisać kontrakt na kolejne rozgrywki, bo zakaz podpisywania nowych umów w trakcie zawieszenia, obowiązuje ich zdaniem tylko w przypadku dyskwalifikacji za stosowanie dopingu. PGE Ekstraliga i PZM swe stanowisko zajmą dopiero po decyzji duńskiej federacji. Ostrzegali go, że skończy na wózku Wydaje się jednak, że większym zagrożeniem odnośnie braku Pedersena w składzie GKM-u od początku rozgrywek, jest jego podatność na kontuzje. Już w 2016 roku po tym jak w Pardubicach złamał dwa kręgi szyjne, cztery żebra, łopatkę i nadgarstek, lekarze zalecali mu zakończenie kariery. Gdy parę miesięcy później znów uszkodził kręgi szyjne podczas upadku w lidze duńskiej, medycy prognozowali wręcz, że kolejny uraz kręgosłupa może się skończyć dla Pedersena wózkiem inwalidzkim. Ten jednak nic sobie z tych ostrzeżeń nie robił i jeździ dalej. Ba, nadal jeździ niezwykle agresywnie, nie boi się odważnych szarż, przez co ryzyko kolejnych kontuzji rośnie. W tym sezonie działaczom GKM-u parę razy mocno skoczyło ciśnienie, gdy widzieli upadki swego lidera. Po tym jak nie dokończył finałowej rundy SEC w Bydgoszczy długo drżeli o jego zdrowie, bo pierwsze diagnozy mówiły o zerwaniu więzadeł krzyżowych. Duńczyk nie dokończył też arcyważnych dla GKM-u derbów z eWinner Apatorem Toruń, po tym jak zderzył się z Jackiem Holderem i doznał wstrząśnienia mózgu. W końcówce przygasł Pedersen i reszta - tak w tym roku długo postrzegana była drużyna ZOOLeszcz DPV Logistic GKM-u Grudziądz. Podczas gdy Przemysław Pawlicki, Kenneth Bjerre i Krzysztof Kasprzak zaliczali wpadki, trzykrotny indywidualny mistrz świata "ciągnął za uszy" swój zespół i sprawiał, że grudziądzanie pozostawali w grze o utrzymanie. W pierwszych dziewięciu kolejkach zdobywał dla GKM-u dwucyfrówki. Gorzej było dopiero w końcówce. Być może było to spowodowane kolejnymi wypadkami i pogorszeniem stanu zdrowia, ale faktem jest, że w ostatnich kolejkach Pedersen na dwucyfrowy poziom wspiął się już tylko raz. Zrobił to jednak wtedy, gdy grudziądzanie tego najbardziej potrzebowali. Wywalczył 11 punktów w wygranym 48:42 meczu ostatniej kolejki z Eltroxem Włókniarzem Częstochowa, który przesądził o ostatecznym utrzymaniu w lidze. Kibice będą się modlić? Tak naprawdę utrzymanie GKM-u trzeba określić mianem cudu. Z reguły, gdy jakaś drużyna żużlowa tylko w jednym meczu w sezonie zdobywała więcej niż 46 punktów, to z hukiem wylatywała z ligi. Tymczasem ZOOLeszcz DPV Logistic GKM Grudziądz pozostał w PGE Ekstralidze. Działaczom marzyły się zmiany w składzie, ale wiele wskazuje, że nic się nie zmieni. Przedłużono współpracę z Przemysławem Pawlickim, Krzysztofem Kasprzakiem, Norbertem Krakowiakiem i Nickim Pedersenem. Niewyjaśniona została tylko sprawa drugiego zagranicznego seniora. Po tym jednak jak niepowodzeniem zakończyły się rozmowy z Wadimem Tarasienko i biorąc pod uwagę jak drogo ceni swe usługi Max Fricke, nie jest wykluczone, że grudziądzanie szybko ogłoszą, że przedłużają umowę z Kennethem Bjerre. Taka drużyna znów będzie skazana na walkę o utrzymanie. Czy skuteczną? Kibice GKM-u muszą się chyba mocno modlić o zdrowie Pedersena. Gdy jego zabraknie (średnia 2,027 pkt/bieg w tym sezonie), to nawet z powszechnie skazywanym na spadek beniaminkiem (ktokolwiek nim będzie) zespół z Grudziądza może mieć problemy.