Fogo Unia Leszno nie zaliczy tego sezonu do udanych. Legendarny klub po 28 latach spadł z PGE Ekstraligi. Wielu myślało, że to spowoduje upadek wielkiego klubu, jednak nic z tego. Zespół mocno się uzbroił na rozgrywki 2. Metalkas Ekstraligi, a na okręcie pozostał ich lider, czyli Janusz Kołodziej. Dzięki temu został legendą Janusz Kołodziej w swojej karierze reprezentował dwa kluby. Przez dziesięć lat bronił barw obecnej drużyny, czyli Unii Leszno. 15 lat natomiast spędził w drużynie, w której się wychował, czyli Unii Tarnów. Takiej lojalności można pozazdrościć. Niewielu jest zawodników w Polsce z taką historią. Co więcej, prawdziwe oddanie udowodnił, kiedy drużyny żegnały się z PGE Ekstraligą. Kiedy spadała Unia Tarnów, to schodził z nią do pierwszej ligi, a następnie wprowadzał ponownie do elity. Teraz spadła Unia Leszno, a Kołodziej oczywiście pozostał w drużynie. Pokazał, co znaczy miłość do klubu i prawdziwe wartości. Dał innym przykład. Inni zapominali Wielu zawodników zapewniało miłość do klubów, a kiedy ich najbardziej drużyny potrzebowały, to żużlowcy o tym zapominali. Ostatnim głośnym przypadkiem był Patryk Dudek. Polak inicjował wielokrotnie miłość do klubu, a kiedy spadli, to szybko zapomniał o drużynie, choć ta tworzyła mu prawdziwy dom. Janusz Kołodziej zatem jest idealnym przykładem dla polskich żużlowców. W środowisku mówi się, że po spadku Unii otrzymał propozycje z innych klubów. Na stole miała być wielka kasa, dużo większa niż w Unii. Ten jednak nie zdecydował się na przenosiny i pokazał w jaki sposób buduje się legendę.