Partner merytoryczny: Eleven Sports

Lojalność ważniejsza niż pieniądze. Zbudował status legendy w kolejnym klubie

Takich zawodników jak Janusz Kołodziej można szukać ze świecą. Polak od lat jest jednym z najlepszych ligowych żużlowców na świecie. Swoimi akcjami rozpala wszystkich, a przede wszystkim kibiców. Teraz dokonał to, czego nie zrobił nikt wcześniej. Stał się legendą dwóch klubów. Został pierwszym, który zapisał się jako legenda w Fogo Unii Leszno oraz Unii Tarnów. To, czego dokonał zapisze się na zawsze w historii żużla.

Janusz Kołodziej pozdrawia kibiców.
Janusz Kołodziej pozdrawia kibiców./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

 Fogo Unia Leszno nie zaliczy tego sezonu do udanych. Legendarny klub po 28 latach spadł z PGE Ekstraligi. Wielu myślało, że to spowoduje upadek wielkiego klubu, jednak nic z tego. Zespół mocno się uzbroił na rozgrywki 2. Metalkas Ekstraligi, a na okręcie pozostał ich lider, czyli Janusz Kołodziej.

Dzięki temu został legendą

Janusz Kołodziej w swojej karierze reprezentował dwa kluby. Przez dziesięć lat bronił barw obecnej drużyny, czyli Unii Leszno. 15 lat natomiast spędził w drużynie, w której się wychował, czyli Unii Tarnów. Takiej lojalności można pozazdrościć. Niewielu jest zawodników w Polsce z taką historią.

Co więcej, prawdziwe oddanie udowodnił, kiedy drużyny żegnały się z PGE Ekstraligą. Kiedy spadała Unia Tarnów, to schodził z nią do pierwszej ligi, a następnie wprowadzał ponownie do elity. Teraz spadła Unia Leszno, a Kołodziej oczywiście pozostał w drużynie. Pokazał, co znaczy miłość do klubu i prawdziwe wartości.

Groźna sytuacja w meczu Plusligi! Siatkarz przeskoczył... ławkę. WIDEO/Polsat Sport/Polsat Sport

Dał innym przykład. Inni zapominali

Wielu zawodników zapewniało miłość do klubów, a kiedy ich najbardziej drużyny potrzebowały, to żużlowcy o tym zapominali. Ostatnim głośnym przypadkiem był Patryk Dudek. Polak inicjował wielokrotnie miłość do klubu, a kiedy spadli, to szybko zapomniał o drużynie, choć ta tworzyła mu prawdziwy dom.

Janusz Kołodziej zatem jest idealnym przykładem dla polskich żużlowców. W środowisku mówi się, że po spadku Unii otrzymał propozycje z innych klubów. Na stole miała być wielka kasa, dużo większa niż w Unii. Ten jednak nie zdecydował się na przenosiny i pokazał w jaki sposób buduje się legendę. 

Janusz Kołodziej/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Janusz Kołodziej przed meczem./Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Janusz Kołodziej./Paweł Wilczyński/Zdjęcia Paweł Wilczyński
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem