Pierwsze przetarcie szlaków w Polsce punktowo nie wypadło wprawdzie zbyt okazale, Antonio zdobył tylko siedem punktów, ale w przeciwieństwie do Andersena szybko zaskarbił sobie serca wrocławskich kibiców. - To wojownik, który nie boi się atakować. Jak tylko się spasuje do naszego toru będzie dobrze. Pokazał, że wie co to żużel - mówił po meczu z Polonią jeden z fanów ekipy z Dolnego Śląska. Na nowego kolegę z zespołu nie narzekali również zawodnicy WTS. - Na niego warto stawiać, mimo że zdobył tylko siedem punktów. To bojowy zawodnik, który udowodnia choćby w Grand Prix iż wie jak się jeździ - mówił Hampel. - To przeciwieństwo Andersena. Nie myśli tylko o sobie. Potrafi analizować sytuację i czekać na partnera. Powinien dostać szansę na pewno w Gdańsku - komplementował Gapiński. Sam zainteresowany był nieco rozczarowany swoją postawą na torze. - Wiem jakie są oczekiwania od obcokrajowców i siedem punktów to niedużo. Zostałem jednak bardzo dobrze przyjęty przez działaczy i kibiców. Mam nadzieję, że to nie ostatni mój występ w tym sezonie - mówił po meczu sam zawodnik. Jedynym niemiłym akcentem podczas pobytu Lindbaecka we Wrocławiu było wywieszenie transparentu z antyrasistowskim haslem" White Power". Służby porządkowe jednak szybko z problemem się uporały, a kibice liczą, że dzięki decyzjom włodarzy WTS będą mieli okazję do ponownego dopingowania poczynań czarnoskórego zawodnika na torze.