- Kevlar, to nie bułka. W pięć minut nie upieczesz - mówi nam jeden z producentów żużlowych strojów, bo mamy połowę lutego, a start ligi zaplanowano na 8 kwietnia. Czas na uszycie strojów meczowych dramatycznie się kurczy. Ten konkretny producent twierdzi, że jeśli nie ruszy w ciągu kilku dni, to może się nie wyrobić. A ma uszyć stroje dla kilku drużyn. Kevlar to słup reklamowy. Nawet najwięksi czekają To, co dzieje się na rynku kevlarów, pokazuje, jak mocno kluby walczą o pieniądze. Przesuwają terminy szycia, bo wciąż liczą, że uda im się pozyskać dodatkowych sponsorów. Kevlar jest nie tylko strojem, ale i też wielkim słupem reklamowym, na którym pojawiają się logotypy firm. Te płacą za to duże pieniądze. Ta walka o sponsora trwa, bo prezesi podpisali milionowe kontrakty. Budżety Motoru Lublin i Betardu Sparty mają przekroczyć 20 milionów złotych. Akurat te dwa kluby finansowo dobrze stoją, ale w obecnych czasach każdy grosz się liczy. Motor, Stal i Włókniarz w kolejce do dużego sponsora Przykładowo wspomniany Motor dogrywa umowę z dużą spółką, której nazwa też najpewniej znajdzie się na kevlarze. O krok od podpisania znaczących kontraktów są też Włókniarz Częstochowa czy Stal Gorzów. W takiej sytuacji szycie musi zaczekać, bo jak ktoś wrzuci do budżetu milion lub dwa, to zwyczajnie trzeba go zareklamować na stroju. A po co szyć dwa razy. Kevlar nie jest tani. Stroje dla całej drużyny to prawie 100 tysięcy złotych. Największy dotąd problem na rynku kevlarów mieliśmy w 2020 roku. Wtedy dopiero w marcu (na miesiąc przed startem) pojawiła się informacja o nowym sponsorze 1. Ligi Żużlowej i kluby na szybko składały zamówienia. Wielu działaczy martwiło się, co to będzie, a ówczesny prezes Arged Malesy Ostrów Radosław Strzelczyk mówił, że od zamówienia do realizacji żużlowy krawiec potrzebuje dwóch miesięcy. Ostatecznie problem zniknął, bo zaatakował koronawirus i rozgrywki zostały przesunięte o dwa miesiące. Zobacz również: Sąd odrzucił wszystkie wnioski Rosjanina