Piotr Pawlicki doznał złamania nogi podczas finału Indywidualnych Mistrzostw Polski w Pile. Został sfaulowany przez Adriana Gałę, który dosłownie staranował go na łuku. Od razu było widać, że u Pawlickiego nie skończy się tylko na potłuczeniach. We Wrocławiu liczyli jednak na to, że pierwotna diagnoza się nie potwierdzi. Niestety, w poniedziałek po południu oficjalnie dowiedzieliśmy się, że noga Pawlickiego jednak jest złamana. Co to oznacza dla Betard Sparty Wrocław? Na pewno duże osłabienie, ale jeszcze nie żadną katastrofę. Za Pawlickiego będzie jeździł Bartłomiej Kowalski, który w tym roku spisuje się naprawdę dobrze i wielokrotnie pokonuje seniorów. Oczywiście nie zastąpi starszego kolegi w stu procentach, bo maksymalnie może pojechać za niego trzy razy. Dwa razy ze rezerwy zwykłej, raz z taktycznej. Przy czym to ostatnie jest jednak dość mało realne. Czy to zabierze Betard Sparcie złoto? Do tej pory wrocławianie szli przez PGE Ekstraligę jak burza. Mają na koncie komplet zwycięstw, w większości były to zwycięstwa łatwe. Mało kto dopuszczał w ogóle taką możliwość, by Sparta nie zdobyła złota. Mówiło się, że tylko kontuzja może odebrać im złoto. I właśnie tą kontuzja się przydarzyła. W pewnym stopniu zmniejsza to siłę rażenia zespołu, ale pozostali seniorzy plus Kowalski są w stanie zupełności pokryć tę stratę. Pytanie, kiedy Pawlicki będzie w stanie Złamanie nogi to rzecz bardzo skomplikowana, prawdopodobnie najwcześniej 28-letni zawodnik da radę pojechać w fazie play-off, która dla Betard Sparty Wrocław raczej potrwa dość długo. Ewentualny brak tej drużyny w finale byłby szokiem. Istnieje spora szansa na to, że do walki o medale Sparta podejdzie już z Pawlickim, który co prawda na ten moment nie może nawet myśleć o jeździe, ale za 4-5 tygodni może być w zupełnie innej sytuacji.