O Przedpełskim nie można powiedzieć, że jest zmarnowanym talentem, ale z pewnością do tej pory nie wykorzystał w pełni swojego potencjału. W 2013 roku miał zbliżoną średnią biegową w PGE Ekstralidze do Bartosza Zmarzlika, jednak później kariery tych zawodników rozwinęły się zupełnie inaczej. Gorzowianin to trzykrotny mistrz świata, a torunianin popadł w przeciętność, choć cały czas utrzymuje się w elicie. Marzenia miał inne, gdy - jako junior - imponował w Toruniu. Przedpełski w wieku 18 lat był przecież jednym z liderów Unibaksu, który głównie dzięki wychowankowi znalazł się w finale ligi. Do żużla trafił dzięki bratu - Łukaszowi. Towarzyszył mu podczas wszystkich treningów i zawodów. Starszy w Przedpełskich kariery nie zrobił, jednak miał wpływ na decyzję wahającego się Pawła. Ostateczna decyzja dotycząca startów na żużlu zapadła przed egzaminem na licencję, czyli w 2011 roku. Podczas pierwszej próby zdefektował, ale dostał od sędziego drugą szansę, której nie zaprzepaścił. Przedpełski był świetnym juniorem Po zdobyciu licencji błyskawicznie zaczął błyszczeć w zawodach młodzieżowych. Trener Jan Ząbik mógł żałować, że zawodnik postawił na żużel tak późno, bo mógł być na jeszcze wyższym poziomie. Mimo to bardzo szybko robił postępy. Wróżono mu naprawdę wielką karierę. W sezonie 2012 Przedpełski był częścią drużyny z Torunia, lecz na pozycjach juniorskich startowali głównie bracia Pulczyńscy. Dostał tylko pojedyncze szanse w elicie, pojawił się też w składzie drugoligowego zespołu z Piły jako "gość". W zawodach młodzieżowych regularnie pokazywał, że z tej mąki będzie chleb.W ligowym debiucie w elicie (2012) wygrał nawet z Januszem Kołodziejem. Talent torunianina eksplodował jednak w 2013 roku. Nikt nie spodziewał się po nim aż tak dobrych występów. Idealnym przykładem jest mecz w Lesznie, kiedy zdobył 16 punktów z dwoma bonusami w siedmiu wyścigach. Wspaniały występ juniora wystarczył jednak tylko do remisu. Dla porównania lider drużyny - Tomasz Gollob uzbierał raptem 9 punktów w sześciu startach. Przedpełski był objawieniem sezonu, a jego ojca doceniano za rozsądne prowadzenie kariery syna. Niespodziewany bohater całego Torunia 18-letni wówczas zawodnik był jednym z liderów torunian (średnia biegowa 1,750). Miał gigantyczny wkład w awans do finału rozgrywek. Przed sezonem 2014 podpisał swój pierwszy kontrakt zawodowy. W Szwecji poszedł śladem Wiesława Jagusia, podpisując kontrakt ze Smederną. A w Polsce? Poprawił swoje wyniki, ale bardzo nieznacznie (1,772). Zadebiutował w Grand Prix jako rezerwowy. W pierwszym wyścigu miał "debiut marzeń", bo wygrał m.in. z mistrzem świata Chrisem Holderem. Po zawodach nie ukrywał, że w przyszłości chciałby zostać stałym uczestnikiem cyklu. Czekał na to prawie dekadę. Przedpełski stawał się coraz lepszy. Rok 2015 był najlepszy w jego dotychczasowej karierze (2,050), mimo kilku kontuzji wykluczających go z jazdy. Potrafił jednak zacisnąć zęby i walczyć o szybki powrót do ścigania. Dzięki temu ominął go tylko finał MIMP, w którym dwukrotnie zdobywał srebro. Złota w kolekcji nie ma. Doczekał się kontraktu z Monsterem. Był to wielki przywilej. Co ważne - ta firma sama zgłosiła się do Przedpełskiego. W 2016 r. torunianin trochę spuścił z tonu, choć - jako junior - i tak był lepszą opcją od Kacpra Gomólskiego oraz Adriana Miedzińskiego, których często zastępował. Powoli myślał już o przejściu do grona seniorów i pojawiało się pytanie, czy podoła. Odszedł do Włókniarza, ale szybko wrócił Obawy kibiców niestety znalazły swoje potwierdzenie, bo Przedpełski w swoich dwóch pierwszych sezonach w roli seniora wypadł po prostu słabo. Następnie zmienił otoczenie i trafił na dwa lata do Włókniarza Częstochowa. - To jedna z najtrudniejszych decyzji, jaką przyszło mi podjąć - pisał w mediach społecznościowych. Pod Jasną Górą również szału nie było. Pierwszy sezon był jeszcze słabszy niż w Toruniu, nieco poprawił się w drugim. Efekt? Powrót do Apatora, który wracał do elity po sensacyjnym spadku w 2019 roku i działacze chcieli stawiać na wychowanków (rok wcześniej wrócił Adrian Miedziński).Przychodził z powrotem do zespołu z Grodu Kopernika po to, by w teorii pełnić rolę zawodnika "drugiej linii", a w praktyce stał się jednym z liderów, co - trzeba przyznać - było dużą niespodzianką. Był to najlepszy sezon w seniorskiej karierze torunianina (1,909). Drużyna pewnie utrzymała się w PGE Ekstralidze, a Przedpełski świetnie spisywał się też w zawodach indywidualnych. Awansował pierwszy raz w życiu do cyklu Grand Prix. W środowisku nie do końca jednak go doceniono, gdyż pojawiały się głosy, że trafił z silnikiem i był to tylko fart. Tak dobrego sezonu miał nie powtórzyć.Prawda jest taka, że przepowiednia się sprawdziła. Krajowy zawodnik Apatora wykręcił znacznie niższą średnią (1,667), częściej przytrafiały mu się wpadki. A w samym Grand Prix nie odegrał właściwie żadnej roli. Był najsłabszym ze stałych uczestników cyklu. Andrzej Lebiediew wystartował w zaledwie pięciu z dziesięciu rund, a zdobył tylko trzy punkty mniej od Polaka. Na doskonale sobie znanej Motoarenie Przedpełski przywiózł do mety... pięć zer. To najlepiej pokazuje, jak bardzo odstawał od pozostałych uczestników.Paweł Przedpełski w PGE Ekstralidze:2012 - (średnia biegowa 1,333 / trzy wyścigi) - Toruń2013 - (1,750) - Toruń2014 - (1,772) - Toruń2015 - (2,050) - Toruń2016 - (1,872) - Toruń2017 - (1,394) - Toruń (senior)2018 - (1,478) - Toruń2019 - (1,214) - Częstochowa2020 - (1,579) - Częstochowa2021 - (1,909) - Toruń2022 - (1,667) - Toruń