Stelmet Falubaz po cichu liczył na przyjście Przemysława Pawlickiego. Finalnie miłe spotkanie nowego dyrektora sportowego Piotra Protasiewicza z zawodnikiem zakończyło się niczym. Warunki zostały ustalone, ale zawodnika nie ma, bo wybrał PGE Ekstraligę i Cellfast Wilki Krosno. Falubaz koncentruje się na Jamrogu i Lahtim Teraz Falubaz koncentruje się na tym, żeby pozyskać Jakuba Jamroga, który jest też polską jedynką na liście H.Skrzydlewska Orła. Dyrektor Protasiewicz kontaktował się też z Adrianem Gałą (nim zainteresowany jest m.in. SpecHouse PSŻ Poznań), w zawieszeniu jest temat Grzegorza Zengoty, który kilka tygodni temu wydawał się pewniakiem. Tak jak Jamróg jest numerem 1 na liście krajowych zawodników mile widzianych w Falubazie, tak Timo Lahti jest numerem 1 na liście potencjalnych zagranicznych wzmocnień zielonogórzan. Gdzieś tam mówi się o Rasmusie Jensenie, ale przede wszystkim liczy się Lahti. Orzeł robi dokładnie to samo, co Falubaz I tu pojawia się problem, bo w Łodzi mają identyczne plany, jak w Zielonej Górze. I prawdę powiedziawszy, zwycięzca wojny o ten duet będzie mógł odetchnąć z ulgą, bo wielkiego wyboru na rynku już nie ma. Dla Falubazu dołożenie Jamroga i Lahtiego do Rohana Tungate’a, Krzysztofa Buczkowskiego i Luke’a Beckera będzie zamknięciem składu. Dla Orła ta dwójka będzie początkiem budowy czegoś dużego, bo zostać ma Niels Kristian Iversen. W każdym razie przegrany tej kontraktowej licytacji może zapomnieć o dobrym wyniku. Falubaz może sobie jeszcze jakoś poradzi, polata i zbuduje niezły zestaw na środek tabeli, ale Orzeł bez tej dwójki będzie wyglądał marnie. Czytaj także: Inżynier z Lublina znów to zrobił. Cegła dołożona do złota