Pawlicki i GKM. Z tej mąki chleba już nie będzie Po derbowej porażce z For Nature Solutions Apatorem, w ZOOleszcz GKM-ie najmocniej oberwało się polskim seniorom. Nawet zawsze powściągliwy w odważnych opiniach prezes grudziądzkiej drużyny wskazał palcem winnych. Marcin Murawski nie krył w poniedziałkowym magazynie Eleven, że najbardziej zawiedli go Przemysław Pawlicki Krzysztof Kasprzak i to dzięki ich słabej postawie rywal z Torunia wyjechał do domu bogatszy o dwa duże punkty. Czar prysł. Po pierwszych meczach pialiśmy z zachwytu nad ekipą z Grudziądza, ale minęło parę tygodni i wszystko wróciło do normy. GKM był już w niebie, ale znów przebywa drogę do piekła, zaliczając twarde lądowanie. Przegrana z Apatorem może mieć też duże konsekwencje w ujęciu całego sezonu. Choć za nami dopiero pięć rund, nikt już nie widzi ekipy Janusza Ślączki w szóstce awansującej do play-offów. Za chwilę, zresztą całkiem słusznie zaczną się dyskusje o kolejnej gruntownej przebudowie składu GKM-u. Wydaje mi się, że przewietrzenie formacji krajowej jest nieuniknione. Klocki będą dokładane do lidera i filaru zespołu Nickiego Pedersena. Mam przeczucie, że po sezonie 2022 pięcioletni związek Przemysława Pawlickiego z GKM-em zakończy się rozwodem. Uważam, że z tej grudziądzkiej mąki chleba już nie będzie i trzeba zmienić piekarnię. Obie strony już chyba są sobą zmęczone, a cierpliwość też ma swoje granice. Przemek dostał kilka szans do rehabilitacji, ale jakoś nie potrafi ruszyć z kopyta. Po niezłym wejściu w rozgrywki, jego forma wyraźnie pikuje w dół. Zarówno sprzętowo, jak i fizycznie słabo to wygląda. Holder i Buczkowski dali przykład Dostrzegam tutaj klasyczny syndrom wypalenia, dlatego Pawlicki potrzebuje nowego otwarcia, innego bodźca do pracy. Chris Holder i Krzysztof Buczkowski są niezłymi przykładami na to, że czasami zmiana otoczenia wpływa na zawodnika kojąco i oczyszczająco. Australijczyk zasiedział się w Toruniu przez ponad dekadę, a teraz po przeprowadzce do Ostrowa przeszedł niewyobrażalną metamorfozę. Złapał taki wiatr w żagle, że przeżywa drugą młodość. Sam Przemo musi zrobić sobie rachunek sumienia. Zastanowić się, co zmienić, bo ma już trzydzieści lat na karku i coraz ciężej będzie mu odkleić etykietkę niespełnionego talentu. Co do innych żużlowców GKM-u, na pewno nie rezygnowałbym z Norberta Krakowiaka. Chłopak się rozwija, a kiedy ma pod czterema literami kawałek dobrego silnika, umie napsuć krwi gwiazdom. Juniorzy swoje punkty dziobią, nie są kulą u nogi, a mogą jeszcze wskoczyć na wyższy poziom. Kasprzak doszedł już raczej do ściany, ale nikt od niego nie wymaga cudów. Najlepsza wersja Krzyśka przeminęła z wiatrem.