Adrian Miedziński dostał w piątkowym sparingu przeciwko Arged Malesie przedsmak tego, czego może doświadczać przez cały sezon 2022. Nowy żużlowiec Abramczyk Polonii spisał się fatalnie, a kibice nie zostawili na nim suchej nitki. Zawodnik usłyszał z trybun porcje solidnych gwizdów wymieszaną z wiązanką najgorszych obelg. Miedziński jest wychowankiem Apatora Toruń, największego rywala Polonii więc wiedział, że nie będzie witany w Bydgoszczy chlebem i solą. Fani obu zespołów delikatnie mówiąc nie darzą się sympatią. Atmosfera na trybunach, gdy obie drużyny spotykały się w Toruniu bądź Bydgoszczy bywała zazwyczaj tak gęsta, że można by kroić powietrze nożem. Jeśli ktoś przychodzi z Apatora do Polonii i na odwrót musi się liczyć z tym, że będzie postrzegany jak intruz. Takie transfery zawsze budzą kontrowersje i zawodnik, który decyduje się na podobny krok powinien uzbroić się w żelazną psychikę. Adrian szybko przekonał się o tym, że łaska kibica na pstrym koniu jeździ. Wystarczył jeden słabszy występ i gniew się skumulował. A bydgoska publika jest wymagająca i pamiętliwa. Chłopakowi nie pomaga też łatka żużlowca, który czasami zamyka na torze oczy. Po założeniu kasku włącza mu się "grzałka", pojawia się przerost ambicji nad umiejętnościami i nieszczęście gotowe. Facet nie ma wyjścia. Jak tlen potrzebny jest mu jest sezon na solidnym poziomie punktowym, inaczej kibice go "zjedzą". Ustabilizowanie formy na dwycyfrówkach sprawi, że ta złość będzie w zawieszeniu. Z noszeniem na rękach jednak bym nie przesadzał. Toruńskiego pochodzenia nikt mu za miedzą nie zapomni. Być może Adrian wzorował się na Mirku Kowaliku i Jacku Krzyżaniaku. Oni zaliczyli oba kluby i ich kibice w jakimś stopniu oszczędzili. Przyjęli się. A przecież czasy, gdy ta zła krew krążyła były dużo bardziej napięte w strukturach kibicowskich. Nie chcę być w skórze Adriana, gdyby Polonii, ukochanemu klubowi Zbigniewa Bońka, podwinęła się noga i nie awansowała do PGE Ekstraligi, a Miedziński okazałby się tą czarną owca, która w głównej mierze się do tego przyczyniła. On nie miałby już życia w Bydgoszczy i lepiej, żeby wtedy nie przejeżdżał busem przez miasto, albo wstępował do galerii handlowej na obiad. Jeśli jednak będzie na tyle odważny, wówczas przydadzą mu się ciemne okulary i kaptur na głowie.